Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Djablica z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 19652.82 kilometrów w tym 2349.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Djablica.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2008

Dystans całkowity:627.19 km (w terenie 68.00 km; 10.84%)
Czas w ruchu:25:07
Średnia prędkość:20.31 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:26.13 km i 2h 05m
Więcej statystyk
  • DST 11.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Home sweet home

Niedziela, 31 sierpnia 2008 · dodano: 31.08.2008 | Komentarze 8

Home sweet home

10 przykazań szczęśliwego człowieka:

1) Odpoczywaj ile możesz
2) Kochaj swe łózko jak siebie samego
3) Odpoczywaj w dzień byś mógł spać w nocy
4) Jeśli widzisz kogoś odpoczywającego-nie przeszkadzaj mu
5) Praca jest męcząca
6) Co masz zrobić dziś-zrób pojutrze-bedziesz mieć 2 dni wolnego
7) Jeśli zrobienie czegoś sprawia ci trudność-pozwól to zrobić innym
8) Nadmiar odpoczynku nigdy nikogo nie doprowadzi do smierci
9) Kiedy ogarnia cię ochota do pracy-usuądź i poczekaj aż przejdzie
10) Praca uszlachetnia, lenistwo uszczęsliwia




  • DST 40.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pożegnalna rundka po mieście

Sobota, 30 sierpnia 2008 · dodano: 31.08.2008 | Komentarze 1

Pożegnalna rundka po mieście

Najpierw składakiem po zakupy.

Potem na Oporów z przystankiem na lody w 'Tichy' na Komandorskiej, ciekawa opcja-śmietankowe z polewą malinową na gałki, z Oporowa do Magnolii-piękne ścieżki rowerowe i wreszcie nic nie rzęzi w napędzie.
W Magnolii ciacho "dakłas" i lody grejfrutowe w cukierni Adam Sowa, mniam mniam.

Wieczorkiem spacerek po dzielnicy i oglądanie gwiazd.
Czuć już chłodek jesienny. Piękna noc.




  • DST 9.00km
  • Teren 5.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Składakiem po okolicy2

Czwartek, 28 sierpnia 2008 · dodano: 30.08.2008 | Komentarze 5

Składakiem po okolicy2

objechanie zakamarków 2ch dzielnic i trochę po parku

zakup kolejnego odzienia na rower

po udanych zakupach coctailik wieczorny i biszkopciki-oglądanie rybek w sadzawce na skalniku cukierni




  • DST 8.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Składakiem po okolicy

Środa, 27 sierpnia 2008 · dodano: 30.08.2008 | Komentarze 0

Składakiem po okolicy

po sklepach, bo skrótach i po kostce brukowej

na lody, na ciacha, nad Odrę ;p




  • DST 1.53km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odbiór roweru z serwisu

Wtorek, 26 sierpnia 2008 · dodano: 27.08.2008 | Komentarze 0

Odbiór roweru z serwisu

Do serwisu na piechotkę, w rowerze był naprawiany hamulec przedni, który się zerwał już w Legnicy na początku przejażdżki z Daniello24, był wymieniany napęd i łańcuch, bo zajechałam oraz dokładany drugi bidon, żeby tak nie latać po sklepach na wycieczkach w poszukiwaniu poweradów.




  • DST 4.16km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Serwis bez ciacha

Poniedziałek, 25 sierpnia 2008 · dodano: 27.08.2008 | Komentarze 0

Serwis bez ciacha

Z rowerem do serwisu, ale najpierw po ciacha, ale się okazało, że malowanie ścian w cukierni i nieczynna.




  • DST 85.44km
  • Czas 04:20
  • VAVG 19.72km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trip to the Moon with Daniello24

Sobota, 23 sierpnia 2008 · dodano: 25.08.2008 | Komentarze 11

Trip to the Moon with Daniello24

Wredny wmordewind od rana przez prawie cała trasę. Przeczytałam gdzieś na bs, że rower napędzany jest siłą mięśni, pod górę siła woli, a jak jest napędzany w takim razie w kombinacji podjazd+wściekły wmordewind?
(desperacją?/wizją pizzy za którymś wzniesieniem?)

Najpierw nie wiało aż tak, to na dworzec skrajem Parku Szczytnickiego oraz przy Odrze od mostu Zwierzynieckiego do Grunwaldzkiego, parkiem i wzdłuż ambasad, koło stacji benzynowej i jestem.

Pociąg do Legnicy, a w Legnicy na dworcu nic się nie zmieniło, a parę lat temu tam byłam ostatnio. Miało lać, jakieś armagedony z Niemiec miały nadciągnąć, ale słoneczko świeci, tylko wieje mocno.

Wmordewind się nasila i przed dworzec wpada Daniello, jak się okazało wiatr miał w plecy i przyleciał szybciutko.
W centrum Legnicy nadal tak ładnie jak pamiętam. Po zasięgnięciu opinii u mieszkańców udajemy się do cukierni "Okoń" na obrzeżu starówki.
Zapinamy rowery do ogrodzenia i idziemy na kawę i ciacha.

Jedzenie okazuje się przepyszne.

a co tam widać za oknem? ;p


Po konsumpcji wyruszyliśmy starówką legnicką

w stronę wylotówki-tu widać jeszcze całą torbę-mapnik z Biedronki na kierownicy.
Trójka w sobotę jest super, tylko 4 tiry biedronki nas mijały, tak to cisza i spokój, a nawierzchnia super

w Lubinie skręt na drogę do Rudnej i przejazd przez urocze łąki i lasy, Rudna to urocze miasteczko, ale wyglądało jakby wymarłe, prawie nikogo na ulicach, ładny rynek i odpicowane budynki władzy, cieszę się że aż tu dojechałam

Nie, w sumie bardzo się cieszę

po zakupieniu Powerada cytrynowego i uzupełnieniu zapasu w bidonie ruszamy dalej, już widać wał było jak się zbliżaliśmy do miasteczka, ale teraz suniemy w jego stronę, mijając park z bardzo urokliwą bramą

Chwile przedtem na skrzyżowaniu usłyszałam dziwny dźwięk, okazało się, że moja piękna nowa torba z Biedronki odpadła od kierownicy i zawisła na resztkach pasków mocujących-to był dźwięk prucia. Odpięłam torbę i umieściłam ją na bagażniku roweru, cóż było innego zrobić...
Ruszamy dalej na Tarnówek, gdzie mamy wejść na wał i zobaczyć zbiornik Żelazna Brama, na razie okążamy go szosą, niestety nie dość, że jest pod górkę, to jeszcze jest tak dokuczliwy wmordewind, że dawno takiego nie miałam. Jakoś się udaje dojechać do Tarnówka, mocujemy rowery do studzienki i wchodzimy na górę.
Zeby nie brnąć po piachach idziemy rurami, bardzo dobrze nam to idzie

juz krajobraz księzycowy się zaczyna, a na górę jeszcze daleko, wał wysoki, ale po rurze idzie szybciutko, niestety pod koniec rura nagle się urywa więc ostatnio odcinek po piachu, ktory okazuje się nawet dość twardy.
wchodzimy na płytę i naszym oczom ukazuje się krajobraz jak z Księżyca, coś niesamowitego, wszędzie piachy mieniące się odbiciami od nieba i chmur, a wszystko po choryzont bez żadnej roślinki, tylko cisza i wiatr, piachy mokre, więc nimi nie wieje. W oddali widać jezioro, kierujemy się tam droga dojazdową uformowaną w piachu i otoczną rurami, podziwiamy widoki

a te są naprawdę nieziemskie.

Droga jest upstrzona takimi ciemnobodrowymi grudkami, pewnie jakaś ruda nadaje taki koloryt glebie.
Niby pogoda miała być niesprzyjająca-jakieś gwałtowne opady miały iść z Niemiec, na szczęście tylko chmury troszkę straszyły, ale słoneczko śiweciło cały czas, tylko wichura była spora i mieliśmy wmordewind przez większośc trasy.
tu juz nad jeziorem. woda w nim jest pięknej szmaragdowej barwy-od miedzi

Zbiornik z wodą jest olbrzymi-ponoć widać go nawet z Księżyca.
Dotarliśmy na przystań-są zacumowane tu 2 stateczki z polską banderą, nikogo w pobliżu. Możemy uznać, że zdobyliśmy środek Księzyca-dalej tylko droga wodna;p

Zdobyliśmy, wracamy bo już się nieco głodni zrobiliśmy, po drodze Kinder Bueno White dla ucczenia tej ekspedycji. Schodzą parę poziomów niżej zaczynamy dostrzegać roślinność

W dali gdzieś w lasach są Polkowice i tam jest nasz cel obiadowy, czyli pizzeria Verona na starówce. Po jakimś czasie walki ze wściekłym wmordewindem i podjazdami ukazuje się tablica Polkowice.
Jednakże to że jest taka tablica wcale nie znaczy, że zaczyna się miasto, nic z tego, jedziemy dalej lasem i zaliczamy kolejne podjazdy.
Po jakimś czasie zaczynają się zjazdy na boki na kopalnie, ale dalej nie widać miasta, w końcu wjeżdzamy na skrzyżowanie z wiaduktem, droga ma lepszy asfalt i jedziemy dalej, po jakimś czasie skręcamy z głównej w maisto i widzę kolejny podjazd, tym razem już na rynek.
Polkowice okazują się prześlicznym, wymuskanym miasteczkiem o odpicowanej starówce, trafiamy na fontannę, a odnowione kamieniczki wyglądają jak z bajki. Docieramy do pizzerii

a pizza okazuje się przepyszna, zwłaszcza z diabelskim sosikiem, o którym obsługa mówi: tylko malutko, proszę uważać!
A to już jakże krzepiący widok widok na pizzę

Po pizzy udaliśmy się na dworzec PKS, bo pociągi w rejonie miedzowym polikwidowane i czekamy na autobus do Wrocławia. Pogoda prześliczna, niebo zrobiło się bezchmurne, troszkę wieje, ale już mniej. Dworzec jest usytuowany blisko rynku, także blisko Aquaparku, Tesco, a po drugiej stronie drogi mamy Biedronkę i ciekawą wieżę, niestety nie znamy jej przeznaczenia:


Dworzec jest nieczynny więc nie mamy jak się dowiedzieć czy mogę jechać z rowerem, więc trzeba poczekac na autobus i się dowiedzieć.
Autobus miał być o 19, ale nic nie ma, czekamy dalej, 20 minut po pytam się innych osób czekających czy częste są takie opóźnienia i dowiaduję się, że nawet do godziny, a i czasem co niektóre autobusy nie przyjeżdżają wcale.
ok, nikt się nie przejmuje to czekamy dalej, jest kolejny autobus o 19.50, to jak nie jeden to drugi...w międzyczasie coraz częściej spogladam w stronę aquaparku-jest w sumie przy nim hotel, szkoda że stroju nie wzięłam...
ok 20tej przyjeżdza autobus i nie wiadomo czy to ten spóźniony pierwszy czy też punktualny drugi. Daniello idzie pogadać z kierowcą i jak tylko rower zmieści się do luku bagażowego, to nie ma problemu. Jakoś wciskamy tam rower i nie ma problemu :-) Za przewóz bagażu-roweru nie płacę, w PKP mnie skasowali 4,50PLN.

Daniello jedzie do siebie rowerkiem i już wkrótce dostaję wiadomość, że zajechał ze średnią 35, nie ma to jak kolarzówka, bardzo leciutko się nią jedzie, samo niosło, jak jechałam kawałek do Rudnej nią, a te noski to po prostu bajka, nie to co moja ciężka kobyła;p Sprzęcik jest super.

Przed 22 jestem we Wrocławiu, wyciągam rower z luku bagażowego i jadę do domciu. To był bardzo udany dzień, super wycieczka, pogoda dopisała, choć wmordewind niekoniecznie, dziękuję Daniello24 za przemiłe towarzystwo! Do następnego razu!

Tereny piękne, mnóstwo lasów a wśród nich malownicze miasteczka, szyby kopalniane i dobre drogi, bajkowy obszar! Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne.

Trasa: Sępolno-Wrocław PKP==Legnica PKP-krajowa3-Kochlice-Chróstnik do Lubina-292 do Rudnej-zbiornik Żelazna Brama=objazd zbiornika do Tarnówka-332 na Polkowice-Rynek w Polkowicach-pizzeria Verona-dworzec PKS Polkowice==Wrocław PKS-Sępolno




  • DST 44.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 19.85km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Aquapark Wrocławski

Piątek, 22 sierpnia 2008 · dodano: 25.08.2008 | Komentarze 3

Aquapark Wrocławski

Najpierw na Oporów, gdzie wylotówka nieczynna, bo akurat robili most koło petli i wylewali asfalt niedaleko centrum mody ślubnej. Przedzieranie się przez rozkopane chodniki.

Potem z mapą uzyskaną w centrum informacyjnym (mapa w założeniu prowadzi do centrum handlowego Magnolia) do Aquaparku.

Ul. Grabiszyńską-Zaporowską-Ślężną-Kamienną i udało się jakoś trafić.

Zakup biletu w wielkim tłumie, ale w środku nie było tłoku.
Po zjedzeniu ciacha z konfiturą truskawkową i wypiciu capuccino zyskałam mnóstwo energii do zabawy i zaczęło się zwiedzanie.

Rekalsik był przedni, jednakże zjeżdzalnie rozczarowały mnie, nie ma ani jednej która by mnie zachwyciła, dwie zjeżdzalnie extreme-skocznia i pomarańczowa-leci się za krótko, żeby poczuc jakiś fun, więc kręciły się tam tylko dzieci. kolejki były to zjeżdzalni średnio trudnych-niebieskiej czarna dziura-nawet miło sie jechało, tylko troszkę za małe nachylenie, więc nieco za wolno, ale były momenty czarne, że się nie wiedziało, gdzie się leci, niestety nie aż tak ciemne, dopiero po zapadnieciu zmroku na zewnątrz zjeżdzalnia nabrała charakteru.

Podobna była druga średniotrudna zjeżdzalnia, gdzie siadało się na dmuchanych kołach dwuosobowych, też podobna do poprzedniej-czarne miejsca, też lepiej to wyglądało po zmroku, jednak też nieco za male nachylenie.

baseny wewnętrzne miały małe zanurzenie, większość 1 m, ale był też fragment 2,0, jednakże niewielki, najbardziej spodobała mi się wewnątrz leniwa rzeka, niestety głębokość 0,7m i trzeba było płynąć mało ruszając nogami, ale jej część zewnętrzna była po zmroku prześlicznie oświetlona.
Z rzeki wyszłam na zewnątrz i udałam się do przyległego basenu, okazało się, że jest to basen solankowy-bardzo miło, że taki jest, były dysze masujące, więc świetny relaks. Obok był też 3ci basen zewnętrzny, ale chyba dostęp do niego zamknięto po 21, bo był pusty. Był też basen pływacki 25metrowy wewnętrzny, ale jakoś nie miałam nastroju.

Kilka jackuzi i bar wodny bardzo mi się spodobały, ale trzeba było zwiedzać dalej i poszłam do saun, na pocz trudno mi było znaleźć, bo były z tyłu za restauracją. Część z saunami była ładna, lecz sauny nie były opisane, ani jaka mają temperaturę ani nic nie było, tylko nazwa sauny i drzwiczki. Sauna fińska i komora kamienna oraz biosauna spodobały mi się najbardziej. także sauna fińska zewnętrzna, ale tam nie wchodziłam, tylko spacerek po ogrodzie wieczorkiem po wyjściu z biosauny był bardzo miły.

Samoobsługowe solarium oraz prysznice z masującym ciekiem kropelkowym też były ciekawe.

Wyszłam jak już zamykali, rower oczywiście przypiety na zewnątrz i już wieczorkiem pognałam do domciu przez bulwar, zahaczyłam o wyspę słodową, bo był festiwal gitarowy, to troszkę sobie posłuchałam, potem na Ostrów Tumski, kostką do Galerii Grunwaldzkiej i na Most Zwierzyniecki, potem już Mickiewicza do domu, nie wjeżdzałam do parku, trzeba do domu się wyspać przed jutrzejszą wyprawą na Żelazną Bramę z Daniello24.




  • DST 19.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 00:54
  • VAVG 21.11km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pod Mostami stateczkiem

Czwartek, 21 sierpnia 2008 · dodano: 25.08.2008 | Komentarze 0

Pod Mostami stateczkiem

Było trochę planów typu rano stateczkiem z przystani Zwierzynieckiej, ale nie zebrała się grupka, więc nic z tego i na lody na Biskupin.

TurDeWały - druga próba-też nic z tego, więc pojechałam na przystań na bulwar a tam się okazało, że będzie rejsik takim małym stateczkiem- gondolą "Gucio".
Roweru nie można wziąć ze sobą, bo to nie tramwaj wodny, więc przypinam go do narzeża i wsiadam do gondoli. Płyniemy pod wieloma mostami, m.in. Grunwaldzkim do przystani Zwierzynieckiej przy zoo i nawrotka.
Po drodze widoki na Ostrów Tumski i nabrzeże, budynki Politechniki itp, słoneczko świeci i cieplutko, bardzo milutki rejsik.
Trochę kojarzy mi się to z rejsikiem pod mostami paryskimi, ale tu jest bardziej kameralnie i żadnego opowiadania co mijamy, po prostu każdy patrzy i już.

Po dopłynięciu odpinam rower i do Misia na małe conieco, następnie pojeździć po okolicy, na rynek i po paru mostkach na wyspach, zaczynając od Uniwersyteckiego. Po drodze jeszcze wstępuję na chwilkę do Ogrodu Ossolineum, urocze miejsce z fontanną i ciekawymi rzeźbami, ale mnie na mosty gna, więc nie zostaję dłużej.

Powrót wczesny przez Ostrów Tumski, ale zjazd przy katedrze na nabrzeże i jazda nabrzeżem do Mostu Zwierzynieckiego i przez Park Szczytnicki do domu zostawić rower - żeby go czasem nie zgubić, bo będzie imprezka.

Na imprezkę piechotką/było super i były Piasty ;p




  • Aktywność Jazda na rowerze

Zwiedzanie Ogrodu Botanicznego

Środa, 20 sierpnia 2008 · dodano: 25.08.2008 | Komentarze 2

Zwiedzanie Ogrodu Botanicznego

Potem piechotką do Cetrum handlowego Pasaż Grunwaldzki, Biedronki w poszukiwaniu sakw -nie było, bo to był hit poprzedniego tygodnia, zaopatrzenie się w mnóstwo puszek dla mruczących czworonogów i szynami do domciu ;p