Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Djablica z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 19652.82 kilometrów w tym 2349.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Djablica.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:819.90 km (w terenie 138.50 km; 16.89%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:39.04 km
Więcej statystyk
  • Temperatura 15.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ecco Walkathon 2010

Sobota, 11 września 2010 · dodano: 05.10.2010 | Komentarze 0

Udało się w tym roku być w kraju w dzień Ecco Walkathonu, więc się wybrałam.

Z rana na ul Nowy świat zobaczyłam zielone rowery © Djablica


okazało się, że taki tandem można wypożyczyć na 1 dzien i to za darmo

ale najpierw śniadanie

poranne śniadanie na wzmocnienie przed trasą © Djablica


Potem na miejsce zbiórki na Agrykoli, okazało się, że między innymi atrakcjami można przetestować buty w rozmaitych warunkach atmosferycznych, np w temp -30'C(306).

Wybiła 11, zaczynamy:
Spacer rozpoczynały tancerki brazylijskie przy akompaniamencie bębnów i aplauzie spacerowiczów © Djablica


Trasa wiodła przez kilka parków
Pierwszy park na trasie, oto mój prowiant © Djablica


oraz kilka placów, każdy dostał plecak i w miasto wg mapki

Kolejny akcent rowerowy na trasie © Djablica


dotarliśmy do miejsca skąd zaczęłam swą wędrówkę, charakterystyczna palma przy Nowym Świecie © Djablica


Potem wkroczyliśmy na teren największej atrakcji tegorocznego walkathonu: swoje podwoje otrwarło muzeum wojska polskiego (wstęp tam był gratis), pełno atrakcji

Wstęp wolny do muzeum wojska polskiego © Djablica


Samolot w muzeum wojska polskiego © Djablica


Śmigłowiec z godłem z diabełkiem © Djablica


Eksponaty były oblegane tłumnie © Djablica


Fajne miejsce na sesję ślubną © Djablica


Hm, ciekawy pojazd...po prostu Kubuś © Djablica


Kolejny park z piękną fontanną © Djablica


Istne tłumy, spacer umilały liczne występy na trasie © Djablica


Ostatni przystanek przy pomniku sapera

Pomnik sapera © Djablica


i wreszcie:

Długo wyczekiwana i wypatrywana meta © Djablica


Było super. Po spacerze zdanie identyfikatora z nalepkami z przebytej trasy, odbiór pamiątkowej bransoletki okolicznościowej i do domu.




Ładna pogoda wreszcie: słonecznie, ciepło-tak powinno być we wrześniu

Piątek, 10 września 2010 · dodano: 10.09.2010 | Komentarze 1

Dziś na niebieskim przystojniaku objechałam okolicę. Za daleko wyjechałam z lasu, bo prawie w Międzylesiu, a miałam być w Michalinie w serwisie Dobre sklepy rowerowe. Ale było wracania się. A potem już dopieszczanie. On dostał tylną lampkę w serwisie u Arka, ja dostałam babeczkę z malinami z cukierni Meryk.

Malinowa babeczka w cukierni Meryk © Djablica


Prawdziwe skarby kryją sie za szkłem chłodni © Djablica


Uroczo było pojeździć starymi ścieżkami. Z obesrwacji: Piekarnia Wawer zmienia się powoli w sklep spożywczy, a tak poza tym to widziałam już SKM S1 kursujące do Otwocka, jak czekałam na przejeździe przy szlabanie. Ciekawe czy tym pociągiem można przewozić rower.

Pogoda: troszkę parno było, +23'C, w miarę słonecznie i wreszcie bez deszczu :)
Oby jutro ta bezdeszczowa tendencja się utrzymała, gdyż jutro idę na Ecco Walkathon.




  • DST 118.00km
  • Teren 23.00km
  • VMAX 28.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Giant trekking
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wdechę w deszczu w imieniny miesiąca ;p

Czwartek, 9 września 2010 · dodano: 09.09.2010 | Komentarze 1

Najpierw 4 km z buta pod parasolem po rower do serwisu, bo się tak ostatnio woziłam raz z jednym rowerem, raz z drugim na wymianę, ale ile można-niedługo jeszcze by mi zaczęli naliczać taksę za garażowanie ;p, więc czas było ściągnąć moją całą rodzinkę rowerową pod 1 dach w końcu. Jakoś tak dziwnie wybrałam do tego megadeszczowy dzień.

Wg ICMu miało padać tylko do 17.00 (yes, yes, I'm a new icm victim ;p) i tak krążyłam po okolicy w oczekiwaniu na TEN koniec TEGO deszczu, nie doczekałam się...
obiadokolacja w sushi barze, do tego kawa mnie wzmocniła.

Machnęłam się boczną traską na Całowanie, droga wyludniona, nie było nikogo do cmoknięcia, to się wzięłam i zawróciłam ;p Przereklamowane to całe Całowanie.

Powrót po 22.30, akurat deszcz przeszedł w mżawkę. Wizyta na otwockich "jezioranach" w celu obserwacji aut przejeżdżających przez mega kałuże w stałych miejscach. Od chodnika do chodnika zalane, nawet fajne rozbryzgi spod aut zanotowałam na cyfrokliszy.

Otwock jeziorany, od chodnika do chodnika i troszkę za chodnik się rozlało © Djablica


Powrót z włączonym tylnym światłem, przedniego w tym rowerze nie posiadam ostatnio, może kiedyś założę, a może wcześniej zmienię rower?
A może by tak przestało padać...?




  • DST 17.43km
  • Teren 0.50km
  • VMAX 28.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Niebieski przystojniak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do fryzjera, do rowerowego, do parku, na sushi i nach chata

Środa, 8 września 2010 · dodano: 08.09.2010 | Komentarze 0

Było super + pyszne sushi z łososiem, gruszką i szczypiorkiem + kawa mocca z syropem kokosowym. Potem gotowanie zupy cebulowej, w życiu nie kroiłam tyle cebuli jednorazowo. Zakończenie tym, co sie lubi najbardziej po udanym gotowaniu, czyli degustacją :)




  • DST 36.00km
  • Teren 10.00km
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Niebieski przystojniak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowe buszowanie po zmroku

Wtorek, 7 września 2010 · dodano: 08.09.2010 | Komentarze 1

Lało od rana do 17tej. Opad ciągły o dużym natężeniu.
Po 18tej na rower i w mrok, po lesie i po asfaltoterenie.




W deszczu, we mgle

Poniedziałek, 6 września 2010 · dodano: 07.09.2010 | Komentarze 0

Najpierw przez pierwszą część dnia lało, potem na zakupy, banki, poczty i takie tam...wieczorem zrobiło się przepięknie październikowo, chłodno, para wodna skraplała się na wszystkim, wisiała w powietrzu, pięknie to wygladało w świetle latarni, gwiazdy świeciły, jesienny zapach snuł się po dzielnicy willowej, chyba z 5 razy zjechałam każdą ulicę, do domu wróciłam przyjemnie zrekalsowana i dotleniona, oj było ziewania :) :0 :)
Nie ma to jak mrok, gwiazdy i rower.




Leśne exploracje i testowanie bruneta + Kołysanka

Niedziela, 5 września 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 2

Mój pierwszy raz na rowerze triathlonowym. Wrażenia super, ja nie wiem co to ludzie mówią, że twardo na takim rowerze, niewygodnie i że 4 litery bolą.
Jeździłam nim na szosie, niesie niesamowicie, lekko się pedali, jechałam z motocyklistą, mówił mi jakie prędkości, 40 km/h spoko wyciągnęłam.
Rower lekki, jedną ręką spoko się go niesie. Nawet po lesie się nim lepiej jeździ niż giantem.

Ojojoj i jak ja teraz będę jeździć na giancie? Chyba będzie coraz gorzej...
a jak jeszcze dojdzie szosówka do kompletu, nieee, jakoś wogóle tego nie widzę.

Rower pożyczony do testów, nie ma licznika, więc tak na oko podaję.

Wyhaczyłam w lesie bruneta © Djablica


Rower w lesie, zmiana biegów na końcu lemondki, ale jakie wygodne podłokietniki © Djablica


W lesie także całkiem nieźle się jechało, miękko i wcale korzenie nie przeszkadzają, tylko na piachach nieco nosiło tyle koło na boki, takie ciekawe uczucie, jakby trochę grunt uciekał.

Koła napompowane ile pompce fabryka dała, może na nast raz uda się w serwisie nabić 8 atmosfer i zobaczę wtedy co ta maszynka potrafi.
Bardzo dziękuję za umożliwienie testu, było super, zwłaszcza w lesie.
Ale dzis było tak nieco zachowawczo, kolejny test będzie na blacie i już z mniejszą dozą niepewności, eh, jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie w końcu kask kupić...zwłaszcza do jazd w lesie.

Prosto przed siebie drogą w lesie miejskim © Djablica


Znalezione przy okazji testów czerwone cudeńko, śliczny jest:

Grzybek w diabelskim kolorku © Djablica


Bardzo udany dzień, a na deser polecę świetny film polski "Kołysanka".
Czarna komedia, Więckiewicz tą rolą przeszedł samego siebie, rewelacja!!!

Pogoda: Dziś bardzo ładny dzień, słońce full, czasami się trafiła jakaś chmurka, ale to marginalnie, no i wreszcie ciepło, +23'C, jutro ma ponoć padać :(




Tak sobie po okolicy na szybko

Sobota, 4 września 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 0

Trasa: las-las, na jedną łączkę obczaić czy dalej wygląda tak jak ją zapamiętałam z zeszłego sezonu i też jak wygląda bez śniegu, bo ostatnio po niej śmigałam na nartach biegowych.

Dystans orientacyjny, coś tam w liczniku nie styka.

W Lukasie cos tez nieteges z działaniem:

Tak powinno być w każdym banku ;p © Djablica




  • DST 36.92km
  • Teren 18.00km
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Niebieski przystojniak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znowu na grzyby, pozorny sukces w liczbie 13 sztuk

Piątek, 3 września 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 0

Tym razem na niebieskim przystojniaku, radość z zagłebiania się w mazowieckie piachy w poszukiwaniu, jazdy po kałużach, po gałęziach itp, testowanie przerzutek, które były regulowane, jest dobrze, ale jeszcze trzeba podjechać z rowerkiem na założenie oświetlenia jesiennego, czas być widocznym na drodze, szybko juz zapada mrok.

Jeden z 13tu:

Śliczny grzybek, biorę się za niego © Djablica


W słonecznym lesie, super się chodzi, ale grzybków nie ma © Djablica


Las po ulewie nr 1, znow słonecznie © Djablica


Widok na las gdzie niby miały być podgrzybki, ale nędzne tu zaopatrzenie w tym lesie © Djablica


Wieczór w sushi barze, powrót tuż przed północą, było tak zimno, że aż ręce mi zdrętwiały, trudno było mi je oderwać od kierownicy przed domem.
Powietrze takie suche i pięknie pachniało jesienią, juz się nie mogę doczekać kolorów...

Moje pyszne sushi z krewetką i łososiem © Djablica


Powrót bez świateł, bo z tego zimna nie chciałam szukać w plecaku, tylko wskoczyłam na rower i pojechałam. Po drodze nieco hamowania, bo aż za zimno było momentami od powietrza. potem znowu pedalenie aby się rozgrzać i powtórka z rozrywki z hamowaniem.




  • DST 43.00km
  • Teren 20.00km
  • VMAX 24.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Giant trekking
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na grzyby, zbieranie z roweru. Pierwsze marynowanie w tym sezonie

Czwartek, 2 września 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 3

Wreszcie słonecznie, to na grzyby do lasu. W lesie dużo grzybiarzy, mimo to udaje mi sie zebrać trochę grzybków na marynowane.
Po powrocie marynowanie i teraz trzeba miesiąc odczekać, aby były gotowe do wcinania.

Marynowanie:
Grzyby gotujemy 1 godzinę w osolonej wodzie. Na 1.5 litra 1 płaska łyżeczka stołowa.

Zalewa:

1 szklanka octu
2.5 szklanki wody
5 ziaren pieprzu
5 ziaren ziela angielskiego
3 liście liście laurowe
3 łyżeczki cukru
1 miniaturowa płaska łyżeczka gorczycy
1 mała cebula

Gotujemy 10 minut.
Wrzucamy grzyby. Zagotowujemy.

Wszystko wkładamy do słoików. Włacznie z przyprawami.
Odwracamy do góry dnem.
Czekamy aż wystygnie i wkładamy do lodówki.

Mój pierwszy grzybek zebrany w sezonie 2010, yeah © Djablica


Grzybek w runie leśnym, cóż za radość że się znalazło © Djablica


Grzybek chowa się w zaroslach © Djablica


Moje pierwsze zbiory w sezonie 2010 © Djablica


Grzybek schowany za drzewem, tuż koło drogi
Grzybek schowany za drzewem tuz koło drogi © Djablica


I czekamy miesiąc z otwarciem słoiczka. Po miesiącu rozkoszujemy się własnoręcznie zebranymi leśnymi pysznościami.

W lesie 2 ulewy, miały być deszcze przelotne, więc były.
Powrót z przejechaniem przez pocztę, bo się niepokoiłam o losy 1 z przesyłek, co ci listonosze wyrabiają, to się w głowie nie mieści, paczek nie chce się im dostarczać, to walą ściemę, że dostarczają, a tymczasem paczka nawet poczty nie opuszcza. Była już przygotowana do odesłania, bo niby adresat ciągle nieobecny, awizo w skrzynce tez nieobecne.

Zamulasto na giancie, jakoś coraz gorzej mi się jeździ na tym rowerze, cóż, zakosztowałam jazdy na rowerach poniżej 10 kg, to teraz mam...

Kolacja:
Sushi hosomaki i futomaki © Djablica


Pogoda piękna, po południu jeszcze na pocztę, na niebie pojawiły sie przepiękne chmurki:
Chmurki na niebie, piękna pogoda wczesnojesienna, aczkolwiek zimno © Djablica


chmurki popołudniowe nad Otwockiem © Djablica