Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Djablica z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 19652.82 kilometrów w tym 2349.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Djablica.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:154.00 km (w terenie 58.00 km; 37.66%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:30.80 km
Więcej statystyk

Pustymi ulicami, jak w mieście widmo

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 09.06.2012 | Komentarze 0

Normalnie nikogo...wiec środkiem głównej ulicy z wiatrem we włosach, a co!




  • Temperatura 16.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętla biegowa wokół Wielkiej Wyspy

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

Coś w rodzaju sprawdzenia, czy dam radę, tym razem biegowo. Małe rozruszanie się przed niedzielnym maratonem mtb, bo brat pożyczył rower koledze, więc nie było na czym pokręcić, a trzeba było się rozruszać. Pętla wokół Wielkiej Wyspy wiedzie po wałach, więc jest fajnie widowiskowo. Ponoć ma 15 km, jak powiedział mi spotkany po drodze pan, który ćwiczył do maratonu. Ktoś biegł bardzo szybko, więc pognałam za nim, po jakimś czasie się nieco zmęczyłam, ale nie aż tak konająco, co mnie aż zdziwiło. Jakoś tak trudno było się tak konkretniej spocić, może następnym razem się uda, muszę biec zdecydowanie szybciej od samego początku. Rozgrzewka naśladowana podglądając jakąś parkę, która się rozciągała i gadała o zawodach. Ale tak gadali, gadali, aż mi się znudziło, to pobiegłam.

Jakoś nie planowałam tego, zaczęło się tak, że znalazłam stare buty do biegania w szafie, szukając zupełnie czegoś innego i świetnie się sprawdziły. Myślałam, że nie dam rady, że to dla twardzieli, a tymczasem wcale nie było to takie straszne, ale i nawet mi się nieco podobało-zadowolenie przyjdzie później, nawet nie czuję się taka zmęczona, co świadczy, że pisze tę relację. Jeszcze bym dała radę troszkę pobiec, ale że zrobiłam się strasznie głodna, to do domu biegłam już bardzo szybko, prosto do lodówki po kotlecika. Szybkie bieganie mi się bardzo spodobało, trzeba tylko troszkę bardziej się rozruszać. Taki ledwiutki truchcik, który uprawiały osoby, które wyprzedzałam po drodze jakoś mi się wogóle nie spodobał, to już szybkie chodzenie jest szybsze i fajniejsze:)

Plany: jutro pograć w tenisa, pojutrze wejście na jakieś górki w okolicy Karpnik oraz zwiedzanie 2ch pałaców tam. O maratonie mtb już pisałam.

Miłego wieczoru czytającym :)

Był to 3ci bieg dopiero i mam zaczynać nie tak forsowanie, jak mój ex-trener mi powiedział, więc robiłam jakieś 400m biegania i 400 m chodzenia, potem to wchodziło nieco bardziej dowolnie, zależy od rozmieszczenia psów po drodze. Pobiegłam do mostów Jagiellońskich, po drodze były 2 tablice informacyjne z ilością km, a potem one zanikły, nie wiedziałam, czy pobiegłam dobrze, chciałam się skonsultować, ale nikt nie odbierał telefonu. Przekroczyłam mosty i pobiegłam dalej wałem, może powinnam pobiec drugim brzegiem rzeki i tam by były tablice?
Tego jeszcze nie wiem, następnym razem wybiorę się drugim brzegiem sprawdzić. Po przekroczeniu mostów było trochę ścieżki brukowanej piesi/rowery, ale nie sprawiło to kłopotu przy bieganiu. Potem zakręt i nie osiągało się samego brzegu rzeki, po jakimś czasie trafiłam na znaki innej ścieżki biegowej, a tamtych nie było. Przekraczanie ruchliwych dróg to cofanie się i czekanie na światła, ale potem można biec dalej. Zbieg z górki za mostem i po jakimś czasie kolejny most. Od mostu Zwierzynieckiego trzeba się dużo cofać do świateł. Bieg wzdłuż płotu zoo, przystań oraz piaskowa plaża z leżakami na zakręcie. Po zakręcie jakiś czas towarzyszy mi pan na rowerze, potem gdzieś zjeżdża w bok, docieram do jazu Bartoszowickiego, biegnę po nim na drugi brzeg i spowrotem, ładne widoczki, ale nie wzięłam aparatu, nie miałam też nic do picia, następnym razem wezmę moją butelkę zakładaną na rękę, teraz została w Jeleniej.
Czasu przebiegu nie pamiętam, zegarek z outletu mi się zepsuł, tym razem nie zamroziłam go, ale pasek się rozpadł i nie ma go jak zapinać na rękę, może gdzieś się uda załatwić taki pasek, ale na szczęście mam drugi zegarek.

Myślę, ze fajnie by było biegać z kimś, więc jak są jakieś osoby z Jeleniej chętne na spotkania na wspólne biegi i rower, to proszę się zgłaszać na priv.
Za parę dni puszczę jeszcze jakieś ogłoszenie w lokalnym serwisie.

We wrześniu planuję wyjazd nad jezioro Garda, północne Włochy, mogę zabrać 2 osoby. Będzie objeżdżanie jeziora oraz ścieżki terenowe, planowany jest także udział w maratonie pod jakiś znany podjazd dnia 15tego września, zapomniałam nazwę, koleżanka zapewnia nocleg oraz wyżywienie, tylko trzeba przelot opłacić. Wezmę osoby z którymi będziemy wspólnie biegać i rowerować. Możliwe tez inne wyjazdy rowerowe, chętnie się dołączę, byle jakieś normalne, nie 300km dziennie.

Pisze tę relacje na prośbę kolegi, który zaprosił mnie do Berlina na wspólne rowerowanie. Prośba dotyczyła kwestii: niech się już coś zacznie dziać na tym blogu. Sorry za brak zdjęć, ale było bez zatrzymywania się, następnym razem wezmę inną koszulkę-z kieszonkami na plecach i wezmę aparat.




Parkowo i po okolicy z rana

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 0

ładne sloneczko :)
w nocy padalo i troche mokro w terenie.




Objazd trasy

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 2

Ciekawa trasa.




Do Karpacza

Piątek, 1 czerwca 2012 · dodano: 07.06.2012 | Komentarze 2

Zamulasto, ale wieczorem takie widoki, że stawałam popatrzeć co chwilę, jest parę fotek. Ponoć droga dla twardzieli, ale jakoś dałam radę. Trochę to trwało. Następnym razem szybciej, pojadę na łyżwy na całoroczne lodowisko. Droga bardziej na szosówkę, może sobie załatwię jakąś wkrótce. Po drodze widziałam parę pałaców i kościółek z portalem z kłów słonia afrykanskiego.

Karpacz Górny bardziej pod górę, stromiej, za to jak tam dotarłam pod Wang wieczorem, zobaczyłam pasące się sarenki (fota jest).

Po powrocie wycieczka z buta schodami zewnętrznymi pod jakąś szkołę zawodową blisko domu zobaczyć sówki szare. Była zabawa, piskały głośno, latały nad głową i siadały często na poręczach, więc można było poobserwować. Ciekawie kręciły głowami. Było już całkiem ciemno, fotek brak.