Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Djablica z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 19652.82 kilometrów w tym 2349.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Djablica.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2008

Dystans całkowity:419.28 km (w terenie 172.50 km; 41.14%)
Czas w ruchu:21:44
Średnia prędkość:17.14 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:38.12 km i 2h 24m
Więcej statystyk
  • DST 20.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 18.46km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

REGENERACJA part2

Niedziela, 27 kwietnia 2008 · dodano: 27.04.2008 | Komentarze 2

REGENERACJA part2

Po lesie i nad Świder, objechałam 2 brzegi uroczymi ścieżkami i znalazłam pustą plażę gdzie łapałam słońce na jednej ze stron rzeczki, chmury nie chciały niestety współpracować, potem powrót i jeszcze jazda po chlebek i na pączki. Rano trzeba wstać i jakoś tak szybko koniec weekendu nastąpił...jutro po pracy znów do komputera, zapuszczę muzzę, bo homeworki czekają.




  • DST 117.50km
  • Teren 25.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 16.79km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

REGENERACJA POIMPREZOWA czyli Seta na kacu

Sobota, 26 kwietnia 2008 · dodano: 26.04.2008 | Komentarze 12

REGENERACJA POIMPREZOWA czyli Seta na kacu
wyszła w sumie dość przypadkowo, bo jakoś wyjątkowo dobrze mi się jechało,
gdzie to ja nie byłam: Wawa Targówek na naleśniki, Saska Kępa na lody w "Akwarium", potem nieco okrężnie do Józefowa, gdzie prawie wpadłam na Wiro wjeżdżając do lasu, mała przejażdżka na Lucyferku, boski rowerek, znaczy diabelski...ze 3 km z Wiro po lesie - wymiana uwag na temat kierowców dziwolągów i ich jeszcze dziwniejszych zachowań i potem zwiedzanie mojego miasta część kolejna, czyli przejazd po lasach i natrafianie na coraz to nowe nazwy ulic, których jeszcze nie znałam, szczególnie zachwycona jestem ulicami Pogodną, Bema i Brzozową, Orla też mi przypadła do gustu-muszę ją zjechać całą jutro.

Korzystając z okazji chciałabym także rzucić klątwę na wszystkich kierowców, którzy mi dziś pylili drogę, zajeżdżali i trąbili oraz jeździli za mną w nieznanych mi zamiarach:
niech wam Viagra stanie kością w gardle!

Wieczorkiem także dane mi było poobserwować polującego nietoperza na skraju lasu; oto najpiękniejsze zdjęcie nietoperza, jakie widziałam:

Jakaś się czuję nadal niewyżyta, tak miło się jeździło wieczorkiem, gwiazdy można było poobserwować, że nie chciałam zsiadać z roweru, pewnie gdyby nie głód, to byłoby więcej km, mogłabym tak dziś się włóczyć do rana.

Chyba jedynie perspektywa mojej ulubionej sałatki na kolację zwyciężyła, zaraz lecę ją robić. Miłego wieczoru!




  • DST 20.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Takie sobie rozważania...Zagłębiłam się w filozofię języka Wittgensteina,
zrobiłam zapiski w myślach, zapiłam winem na imprezce
i

Piątek, 25 kwietnia 2008 · dodano: 26.04.2008 | Komentarze 0

Takie sobie rozważania...Zagłębiłam się w filozofię języka Wittgensteina,
zrobiłam zapiski w myślach, zapiłam winem na imprezce
i nic dziś nie pamiętam i jeszcze ten Headache ;p


Ogólnie to miało być wczoraj tylko po chleb, ale potem zadzw telefon i jeszcze do bankomatu po fundusze na imprezkę i do Carrefour L'Expresse po popitkę, fajnie się jedzie z dociążonym bagażnikiem z 5ma sokami litrowymi i innymi rzeczami, muszę to kiedyś powtórzyć.

Perspektywa imprezki tak mnie uskrzydliła, że nie więłam na przejażdżkę ani telefonu, ani licznika, więc podaję dystans tak na "oko".

O rany, zaraz muszę sobie zarządzić obiadek i jakąś regenerację, może jakieś zakupy, nigdy dość butów no i odtwarzacz CD/MP3/DivX+coś tam co w praktyce nie działa/DVD właśnie po raz kolejny odmówił współpracy, będę wredna i wymienię go na nowszy model. Czemu nie mogę znaleźć stacjonarnych nagrywarek BlueRay?
A czy mi wogóle potrzeba nagrywarki BlueRay?
Bo np ten model mi się podoba:

666
Ok., muszę spadać, czas na obiadek regeneracyjny,
dziś zarządzam Paluszki rybne, mniam mniam...nigdy dosyć.




  • DST 42.66km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:33
  • VAVG 16.73km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Regeneracja" po zawziętym nadrabianiu homeworków po kursie komp po pracy przy muzzie (dzięki Dj Goro), czyli wszystko to co po 21szej, ale

Czwartek, 24 kwietnia 2008 · dodano: 25.04.2008 | Komentarze 0

"Regeneracja" po zawziętym nadrabianiu homeworków po kursie komp po pracy przy muzzie (dzięki Dj Goro), czyli wszystko to co po 21szej, ale jeszcze się nie zrelaksowałam wystarczająco, więc to be continued.
Trochę się nie jeździło-lack of time error
Po pracy szybki przelot po sklepach i Polną w teren, w odwiedziny do Lucyferka, przejazd z Wiro przy rzece w poszukiwaniu plaż, a po przekroczeniu głównej w głąb lądu i zwiedzanie dzielnic Radość, Wawer, Miedzeszyn, Falenica-poznanie nowych tras terenowych oraz wielu uroczych ulic z prześlicznymi domami-jeszcze tam wrócę ;p I'll be back to the forest. Wybór dróg w terenie gdzie tylko było to możliwe.

Powietrze pachnie wiosną, trawa się zieleni, pogoda była piękna-ciepło, niebo bezchmurne, pierwszy raz przejazd rowerciem w krótkim rękawku tej wiosny.
Ulice m.in Przewodowa, Majerankowa, Zasadowa 3D, Panny Wodnej, Garncarska, Popradzka, Małowiejska, Tawułkowa, jakieś ruiny fabryk przy lesie.




  • DST 8.04km
  • Czas 00:25
  • VAVG 19.30km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po chlebek

Poniedziałek, 14 kwietnia 2008 · dodano: 15.04.2008 | Komentarze 14

Po chlebek
Szybki wypad po chleb po pracy, po 21szej było, zaraz potem powrót i do homeworków nos wściubić a na muzzę uszy nastawić.
I tak mnie ta polityka zmuliła i nie dokończyłam-chyba pobiję rekord marudzenia przy pojedynczym homeworku;p, jutro się biorę za ostatnią prackę, ma mieć te 7,5 str conajmniej, więc trzeba wodze fantazji popuścić i conieco wymodzić ;p

Jeszcze mi dołożyli kursik komputerowy do mych zwyczajowych zajęć i nie dość że daleko, to teraz codziennie będę kończyć o 19.30 tam, co mi daje nadzieję na dotarcie do chawiry na 21, więc zostaje tylko NR.
Jutro się na chwilkę już umówiłam wieczorem z pewnym Dj'em, więc dużo homeworka to raczej nie powstanie...a co się będę przejmować, pomyślę o tym jutro.




  • DST 29.23km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 19.71km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mein erst Mazovia MTB Marathon

Niedziela, 13 kwietnia 2008 · dodano: 14.04.2008 | Komentarze 2

Mein erst Mazovia MTB Marathon

Baby maraton lokalnie, czyli luzik, bo Otwock to rzut kamieniem, traska=dużo piachu i trochę mniej błotka, ale też piękny, słoneczny i ciepły dzień (moje letnie rowerowe rękawiczki dziś zaczęły sezon), choć pod koniec delikatniutko pokropiło-ciekawy dźwięk-takie stukanie z szuraniem po kasku, powrotnie do Józefowa jakiś wmordewind prawie cofający mnie, i za co, przecież jechałam się ukulturalniać ;p.
W zasadzie było jak zwykle w trasie-pojeździłam, ale zwykle na trasie nie ma tylu zagubionych bidonów, tylu bikerów na poboczach z kontuzjami, lub w trakcie wymiany dętki się nie mija, nie każą przyczepiać numeru startowego na rower oraz ubierać kasku i potem jeść i pić nie dają;p Pyszne ciasto z nadzieniem truskawkowym za linią mety :-)

Poranne obfocenie przed startem, pomachanie Dj Wiro w 1szym sektorze,tu fotka bikerów z pierwszego sektora, w tym 1 biker w "złym stanie technicznym":

i jazda, poszli, a ile kurzu wzniecili:


Jest wynik: jestem 11-ta. Potem musiałam sie szybko zmywać na część kulturalną mojego dnia, czyli spektakl muzyczny "Upiór w Operze" w teatrze Roma.

Szybko wpadłam do domciu i zrzuciłam jeden strój, by go zastąpić bardziej wyjściowym do teatru.

Generalnie fajna zabawa, może kiedyś jeszcze się tak pobawię, jak nie będę miała w planach części kulturalnej, bo wtedy luzik, a nie sztywne trzymanie się planu. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy dotarli do mety i kondolencje dla tych, którym się nie udało, bo wiem, że trochę takich osób było.

Fotken może jeszcze potem, jak znajdę czas, żeby je zrzucić.
Udany weekend, rewelacyjne, emocjonujące przedstawienie-jestem zachwycona (popłoch środka przodu widowni podczas spadania żyrandola na scenę i pierwsze rzędy środka widowni-bezcenne), szybko minął, znów nic nie zrobiłam w temacie homeworki, a jeszcze 2 zostały.
No i zobaczenie jak wygląda maraton rowerowy, nowe ciekawe doświadczenie,
dotychczas znane mi tylko z opowieści Dj Wiro i opisów w internecie.
Nie ma to jak doświadczenie własne.




  • DST 70.61km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:37
  • VAVG 15.29km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd trasy maratonu Mazowii

Sobota, 12 kwietnia 2008 · dodano: 13.04.2008 | Komentarze 10

Objazd trasy maratonu Mazowii

Trasa:Józefów-Otwock-lasy-Otwock-Józefów
zwiedzanie ulicy Ogrodowej i Sienkiewicza

Objazd trasy maratonu Mazowii, w tym ugrzęźnięcie w piachu, pływanie w kałużach, ale i zachwycanie się górkami, pod wieczór nikogo na trasie, tylko pod koniec, ze 3 km od końca, jakiś duży zwierz przeleciał przez trasę, zatrzymałam się zastanawiajac czy jechać dalej bo nie wiem co to było, tylko że duże, ale jechał jakiś biker w rowerowym ubranku i kasku i mnie minął, pojechał, przejechał, więc się zdecydowałam na dokończenie trasy. Kameralnie, prawie nikogo na trasie. Oznakowanie całkiem sensowne. w jednym miejscu powinno być "uwaga dziura"!

Powodzenia wszystkim startującym, trzymam kciuki!!!

A to widok z jednego z moich okien, dlatego tak lubię tu mieszkać:

jest oczywiście parę innych powodów, ale widok na zieleń z obu balkonów jest jednym z nich.

Pogoda milutka, ciepło, ale nie za ciepło, aż miałam ochotę dalej jeżdzić, ale homeworki czekały, spowrotem w Otwocku miejscami little wmordewind, ale nic drastycznego, więc rumak został zaprowadzony do zagrody a ja do domu, znów kawałek homewroku zrobiłam przy muzzie vanhelsinga :-)))))))).
Jutro nic nie zrobię, bo najpierw jeżdżę na rowerze, a potem się ukulturalniam
w teatrze muzycznym na "Phantom of the Opera" :-))))))
czyli "Upiorze w Operze".




  • DST 41.76km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 17.65km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po chleb tylko miało być

Piątek, 11 kwietnia 2008 · dodano: 12.04.2008 | Komentarze 2

Po chleb tylko miało być
a traskę baby maratonu objechałam

co ciekawe, po chleb to nawet nie było w tę stronę.
Po wyciągnięciu rowercia postanowiłam, że pogoda ładna, to po chleb pojadę później i pojechałam do Otwocka, potem na trasę maratonu pozwiedzać, nie była jeszcze oznakowana, więc nie wiedziałam gdzie dokładnie przebiega, pokręciłam się po lesie, jak się okazało potem z mapą, nawet dobrze mi się udało pojechać, objechałam traskę typu Hobby, bardzo mi się podobała, płasko, trochę, lecz mało błotka, piachu, ale da się przejechać, wody nie było, pod koniec urocza górka a z niej jeszcze bardziej uroczy zjazd ;p pokręcenie się po Otwocku, pozaglądanie na wystawy sklepowe, wiadomo, butów i torebek nigdy dość ;p
Potem zgłodniałam, więc powrót do domciu na obiadek. Po drodze myślałam, co sobie ugotuję dziś. Jak wróciłam to zaczeło padać.

Wyjście drugie-wieczorne po deszczu, bo całe popołudnie padało.
Ale się okazało, że nie ma pączków w piątek, więc postanowiłam pojeździć i pozwiedzać, nawet nie było specjalnie ludzi na ulicach, bo to było zaraz po deszczu, ulica Cicha i Nowa są urocze wieczorem, mnóstwo ogrodowych latarenek, światła w oknach.

Wieczorny widok z okna tuz przed wyjściem, już nie padało, to można było znów wyjść na rower.


Wieczorami wracając koło basenu jak zwykle zobaczyłam łasicę, chyba niedługo wymyślę jej imionko.
Jak tylko wróciłam do domciu, zaczęło padać i dostałam info od Wiro, że będzie ścigał burzę. Good luck to all the storm chasers.




  • DST 26.76km
  • Teren 7.50km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Going Hybrid

Wtorek, 8 kwietnia 2008 · dodano: 09.04.2008 | Komentarze 7

Going Hybrid

Nawet nie planowałam rowerowania siedziałam sobie spokojnie nad pracką domową-tekstem Going Hybrid, zagłębiona w temat a tu dostaję esa z gatunku 'how about now?', więc decyduję się zebrać i jedziemy na wycieczkę Józefoznawczą z Dj Wiro. Było ogladanie budowy dziwacznego budyneczku-tężnię czy co mi stawiają w pobliżu domu? Wycieczka do rezerwatu nad Wisłę, objazd dzielnicy Łacha (i tak się tam dalej gubię) oraz nad pewien sławny basen, potem niby miało skończyć się na pączkach w ulubionej piekarni Wawer ;p przepysznych ale tak jakoś zeszło na zwiedzanie okolicy, lasów, tablicy z napisem "Józefów", nawet jakiś kościół mijaliśmy, jeszcze nigdy mnie tyle samochodów nie obtrąbiło, co za pacany, przecież się spokojnie mieścili na drugim pasie, ale potrąbić trzeba było, w drodze powrotnej się pogubiłam a jak się już odnalazłam to na mnie leciał jakiś duuuży czworonóg, więc szybko nawrotka i...szybko się znowu pogubiłam ;p
Jakoś trafiłam na główną Wał M i tu nikt na mnie nie trąbił, dojazd do Bysławskiej i na Włókienniczą, szybko M3 i dom, bo już zimno się w nóżki porobiło, +2, brr.
Wczoraj było tak cieplutko o tej porze, zima znów idzie czy co?
Keine fotken-let's say klisza mi się skończyła;p i idę spać ;-)




  • DST 26.80km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 18.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sugar free girl

Poniedziałek, 7 kwietnia 2008 · dodano: 08.04.2008 | Komentarze 17

Sugar free girl
Jakoś mnie naszło na chlebek i na rower, to się wybrałam ok 18tej do ulubionej piekarni Wawer, gdzie zobaczyłam też pączki (które mi niedawno polecano) i poprosiłam o 1szt z marmoladą, uwielbiam marmoladę z pączków, mniam mniam :-)
Powrót z chlebkiem i uczucie wielkiego niedosytu rowerowego, więc spowrotem w okolice piekarni i rozpoczęło się zwiedzanie ulic, nie pamiętam ich nazw, ale była ciekawa ulica bez nawierzchni ale za to z ładnym chodnikiem i odkrycie tam cukierni w bocznej uliczce, zero reklam że coś takiego w okolicy znajduje się, muszę tam pojechać przed 18tą, bo już była nieczynna.
Dalsze zwiedzanie Michalina, odkrycie że jest jakaś szkoła wyższa na bocznej od Granicznej i znalezienie jej :-) Potem odkrycie ulicy Michalinki.
Wycieczka ulicą Olecką do Jachowicza-tu zaczęło padać, początkowo nie zauważyłam, ale przybierało na sile i jak lunęło łącznie z gradem, to zauważyłam, ale jechałam dalej nie przejmując się, albo ona mnie albo ja ją...w kapturze i bejzbolówce nie problem, tylko rękawiczki zmokły, reszta jakoś się trzymała sucho, no może trochę spodnie, ale ciepło było.
Po dojechaniu do Bysławskiej nawrotka i minięcie dwóch osób które mówiły: na rowerze dzisiaj to prze...bane. A ja się świetnie bawiłam.
Trafiłam na ulicę, która przeszła w drogę gruntową i wjechałam w las, a tu nagle tablica Józefów, fajnie tak drogę leśną nawet oznaczać, że już należy do innego miasta, dojazd do głównej i odkrycie ścieżki rowerowej, gdzie się ścigałam z jakimś bikerem, trochę został z tyłu, dojazd do głównej dojazdówki i nawrotka, ścieżka fajna, żadnych drzew na środku, dojechałam do Wawerskiej i cmentarza, pod dom ale nie chciało mi się jeszcze zsiadać, to do basenów a tam już nie ma lodowiska-wszystko już rozebrali, to pojechałam dalej koło hotelu i poomijać drzewa na środku ścieżki rowerowej.
Takie kręcenie się po okolicy i znów trafiłam pod dom, nawrotka i dalsze kręcenie się, aż się zrobiła godzina kolacji <godzina kolacji jest wtedy gdy uznam że już pora na kolację>
Przestało padać, to można wracać do domu-nie roztopiłam się, wniosek: nie jestem z cukru, choć czasami słyszę, że jestem bardzo słodka <pozdrowienia dla tych osób, które tak mówią i dla tych, które tak myslą, ale nie mówią;p>.
Po zjedzeniu odpadłam na kanapie przy oprawie muzycznej zapewnionej przez kanał viva i z letargu wyrwał mnie dopiero es od pewnego zakręconego Dj'a, co mnie skłoniło do zakończenia drzemki i zrobienia niniejszego wpisu.
A o czym śniłam oprócz prognozy pogody?
Pewnie o przystojnych blondynach, może np takim:

albo takim <uwielbiam łuki i strzały i takie fajowe wdzianka>:

Co prawda oboje to farbowani bruneci, ale wersja oryginalna tez niezła, taki prywatny superman:

Real 100% blondi o pięknym głosie:

Last but not least: Nie mogę nie dodać mojego ulubionego baaaaardzo zachęcającego bruneta o demonicznym spojrzeniu, czyli Linca Burrowsa:


ok, The End zarządzam, bo się jeszcze rozmarzę, hehe ;-)