Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Djablica z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 19652.82 kilometrów w tym 2349.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Djablica.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2008

Dystans całkowity:816.32 km (w terenie 450.00 km; 55.13%)
Czas w ruchu:41:41
Średnia prędkość:16.91 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:81.63 km i 5h 12m
Więcej statystyk
  • DST 123.76km
  • Teren 65.00km
  • Czas 08:09
  • VAVG 15.19km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świętowanie, opalanie oraz lasu objeżdżanie

Sobota, 31 maja 2008 · dodano: 01.06.2008 | Komentarze 9

Świętowanie, opalanie oraz lasu objeżdżanie

Do koleżanki do Wawy na jedzonko z okazji zdania egzaminu, potem z nią pojeździłam na rowerze, ale szybko wróciła do siebie, bo powyżej 10 km to już za dużo dziennie.
Pokręciłam się po osiedlu pooglądać, niby wedle jej słów fajne i zielone, ale ja wolę Józefów, więc powrót w stronę Józefowa, dalej do Otwocka i do lasu.
Poleżałam sobie na tej samej łączce co poprzednio, ale króciutko, bo pewne nadgorliwe obywatelki nie dawały za wygraną:

Więc zebrałam sie szybko i podziwiałam co tam w lesie mają:

były też w innym kolorze:

a także w bardziej nasyconym odcieniu:

a nawet i złocisty się znalazł:

Żeby nie było, że same kwiatki, to także zajęłam się trochę zieleniną:
url=http://photo.bikestats.eu/22089/darmowy_katalog_zdjec_rowerowych.html][/url]
Były też stworzenia przeszkadzające nr 2:

a także takie nieco mniej przeszkadzające, ale za to ładniutkie:

Dotarłam do jeziorka, a tam biały książę ciekawie łypał, pewnie czy nie pozbędę się jakiegoś chlebka:

a tu ze świtą:

był też mały szpieg, ale go wypatrzyłam, no James Bond to nie był:

W okolicy trafiłam na znak, że coś się już kończy...czyżby wiosna?

Jeszcze jeden cud natury wlazł przed obiektyw, grunt to być chojnie obdarowanym przez naturę:

Potem w drodze powrotnej na zakupy i po truskawki & do domciu obejrzeć "Sztuczki", film ma rzeczywiście specyficzny klimacik, trzeba przyznać, milutko się oglądało.
I tak oto maj się zakończył.




  • DST 113.00km
  • Teren 90.00km
  • Czas 07:12
  • VAVG 15.69km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blackout

Czwartek, 29 maja 2008 · dodano: 01.06.2008 | Komentarze 2

Blackout

Brak prądu więc na rower, objeździłam Józefów i las, potem jakoś do Falenicy na pączka, a następnie nawrotka i do lasu, gdzie się pokręciłam i pokręciłam i pokręciłam, po czym wyjazd na drogę i do Carrefoura-zakup truskawek przed i do domciu.




  • DST 10.00km
  • Czas 00:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po chlebek do piekarni

Środa, 28 maja 2008 · dodano: 01.06.2008 | Komentarze 0

Po chlebek do piekarni Wawer i po sałatę, a potem do kompa i obrabiac zdjęcia, bo następnego dnia miało prądu nie być, to wiadomo że się nic nie zrobi




  • DST 84.79km
  • Teren 60.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 16.96km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sporty paraextremalne czyli Lot na żabę na tylną szybę autobusu i ślizg grawitacyjny na rower wraz z opadem rąk na kierownicę;p

Poniedziałek, 26 maja 2008 · dodano: 27.05.2008 | Komentarze 3

Sporty paraextremalne czyli Lot na żabę na tylną szybę autobusu i ślizg grawitacyjny na rower wraz z opadem rąk na kierownicę;p

Wrażenia niezapomniane

No zachciało mi się spróbować jechania za autobusem, bo Wiro mi opowiadał o tym dzień wcześniej, więc w Otwocku zauważyłam autobus i za nim.
Rozpędzamy się do 30, fajnie rzeczywiście, potem 33,8 i przed autobus wlazł jakiś emeryt z pieskiem, więc autobus na hamulce i ja jadąc niecałe 2 m za nim też na hamulce ale widac nie dość mocno, bo jakoś tak wyrżnęłam w ten autobus przednim kołem i mnie wyrzuciło z roweru do góry, więc wylądowałam na tylnej szybie na żabę-zero uszkodzeń szyby i się zsunęlam na dół, dokładnie czyszcząc koszulą tył autobusu, zsunęlam sie dokładnie na rower i z wrażenia ręce mi opadły na kierownicę.

Chyba nieźle walnęło tym rowerem na dole, bo ludzie się patrzyli na dół przez tylną szybę.
Zero uszkodzeń, ani mnie ani rowerciowi nic się nie stało, można było bez problemu kontynuować jazdę, więc pojechałam do lasu i się położyłam na polance poopalać się. Trochę przeszkadzały mrówki, więc długo to nie trwało, potem pojeździłam po lesie, trafiłam na trasy maratonu -przejechałam się nimi i stwierdziłam że nie ma już żadnych strzałek, czyli ktoś dokładnie posprzątał...

Rękawice rowerowe do prania i koszula oczywiście też.
Ale żeby chociaż jedno zadrapanie było, ale nic z tych rzeczy.




  • DST 107.00km
  • Teren 90.00km
  • Czas 06:37
  • VAVG 16.17km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Regeneracja po zjeździe Do lasu

Niedziela, 25 maja 2008 · dodano: 27.05.2008 | Komentarze 0

Regeneracja po zjeździe Do lasu

i dużo focenia




  • DST 56.56km
  • Teren 45.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosa to dojazd do lasu

Czwartek, 22 maja 2008 · dodano: 23.05.2008 | Komentarze 4

Szosa to dojazd do lasu
mam 200m do lasu od domu, więc tyle zajął dojazd do lasu, przejazd koło "tężni", po lesie, a potem dojazd szosą nad Swider i krążenie na jego brzegach.
Pochmurno, ale bez opadów.




  • DST 149.98km
  • Teren 100.00km
  • Czas 08:01
  • VAVG 18.71km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kto rano wstaje ten dostaje...

Niedziela, 18 maja 2008 · dodano: 19.05.2008 | Komentarze 9

Kto rano wstaje ten dostaje... wschód słońca gratis.

Jakoś tak się zbudziłam wyspana jak jeszcze nieco ciemno było...dziwne.

jakoś przed 4 rano sobie słońce się panoszy:

...by noc z kretesem przepłoszyć:

Na rower w celu pokręcenia się po okolicy, a właściwie pojechania na Łysą Górę, cicho, nikogo w zasięgu wzroku...pełna rewelacja.
Jakoś dojechałam do lasu i ścieżkami zaczęłam się kręcić, gdzieniegdzie widziałam nawet strzałki z maratonu, pewnie krążyłam tak długo, przemierzając te ścieżki, że niektóre kto wie moze i 3 razy zjechałam, ale to tak miło się zgubić w pachnącym lesie. Przystanek na śniadanko. Pogoda się skrzaczyła, jakieś takie ponuractwo wpełzło na niebo, ktoś mnie zaczął obserwować:

Krążenie i krążenie po lesie, w sumie muszę kiedyś nabyć ten kompas, ale jakos nigdy nie jestem koło odpowiedniego sklepu w odpowiednich godzinach=godzinach jego otwarcia.
Mój licznik rowerowy wydał cichy dźwięk-to znak że 100km się zrobiło, trochę popatrzyłam na mech na drzewach i już wiedziałam gdzie jechać, dotarłam do wyjazdu z lasu i do domciu na jedzonko, bo już kanapki się skończyły i herbatka w termosie też.
Mam już co prawda bidon, ale jeszcze muszę sobie załatwić mocowanie do niego-oczywiście znów nie byłam koło odpowiedniego sklepu w odp godzinach, cóż, wymaga to nieco większej synchronizacji, może kiedyś...jeszcze do piekarni Wawer po chlebek.
W domu sfotografowanie konwalii do wczorajszego wpisu i wypad na zakupy do Reala-już nieco innym pojazdem. Powrót już w ulewie-do tej chwili jeszcze pada.
Wieczorkiem przeuroczy wyciskacz łez- filmik "P.S. I love you" - super regeneracja.

A czemu akurat taki dystans?
Dzień wcześniej Wiro mi opowiadał o dłuższych trasach i powiedział, że powyżej 150 km moga boleć pewne litery, więc już wszystko jasne, prawda? ;p




  • DST 83.24km
  • Czas 04:32
  • VAVG 18.36km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Konwalijki nowalijki

Sobota, 17 maja 2008 · dodano: 19.05.2008 | Komentarze 0

Konwalijki nowalijki
Miało być z Zierasem nad jeziorka w Zalesiu Górnym, ale sie nie udało.

Na Ursynów do Zierasa, gdzie po zjedzeniu spaghetti-super wyrób jego mamy-już mieliśmy wychodzić gdy w drzwiach się natknęliśmy na wizytację typu "niezapowiedziana wizyta rodzinki-cieszysz się, prawda?"
No i trzeba było zostawić kolegę z wujkami, ciociami i babcią i sobie gdzieś pojechać. W ramach zadośćuczynienia za niedogodności dostałam przeprosinowe konwalijki:

Ponieważ jakoś się tak niebo chmurzyło czy smużyło i miały być gradobicia, to zdecydowałam się na powrót do domu, po drodze zahaczając o bazarek w Falenicy i nabywając doniczkę dla mojego kaktuska, biedak już korzenie wystawia przez dno doniczki, trzeba przesadzić, to moja jedyna roślinka w domu ;p
Przeżyła poprzednie lato zostawiona na całe lato bez opieki, rewelacja!
Potem do domciu, bo ciepło i parno było, a konwalijki zaczęły okazywać pierwsze symptomy wyczerpania. ogólnie to ziewanie mnie brało straszne-pewnie zmiany ciśnienia -w kimę szybko jak to nie ja.




  • DST 55.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dead Dog Theory

Niedziela, 4 maja 2008 · dodano: 05.05.2008 | Komentarze 4

Dead Dog Theory

1'C
10=1x10'C
100=1x100=1x(10)2'C
1000000=1x(10)6'C

Ciepły=żywy

Zimny=zmarzł lub zdechło mu się.

Teza:
Dead dogs don't follow, don't run after, don't bite = miodzio dogs?
Dowód?
Sprawdzenie?

Do kolegi do Wawy wymienić płyty, było takie oberwanie chmury, że mnie mega zlało.
U kolegi obejrzeliśmy filmik i się załapałam na spaghetti, mniam, mniam.
Oczywiście w Józefowie było ładnie i słoneczko świeciło jak wyjeżdżałam.
Fajny ten Józefów-jestem zachwycona :-))))))))))

Nie zastanawialiście się czasami czemu w najlepszych knajpach szefami kuchni są faceci?




  • DST 32.99km
  • Czas 01:40
  • VAVG 19.79km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Deszczyk majowy

Czwartek, 1 maja 2008 · dodano: 01.05.2008 | Komentarze 0

Deszczyk majowy

Zwiedzanie okolicy po drugiej stronie torów,
Falenica, Wawer, Michalin
mnóstwo zieleni, cisza spokój, budynki starszego typu, sklepy grosik i duży grosik, milutko, ciastkarnie, cukiernie, nawet jakis bar z kelnerami się trafił.
W drodze powrotnej zaczęło padać i rozszalało się nieźle, ale to majowy deszczyk, nie ma co się przejmować, ale szybko do domciu przez kałuże małe i duże, oczywiście dotarłam przemoczona, ale jak to kolega mi życzył na urodziny: "Duża rośnij", więc jeśli nie po majowym deszczyku, to po czym?

Pozdrowienia dla wszystkich zmokłych dziś bikerów!