Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Djablica z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 19652.82 kilometrów w tym 2349.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Djablica.bikestats.pl
  • Temperatura 6.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Głaskanie tygrysa (żywego, nieuśpionego, żeby nie było)

Niedziela, 1 marca 2009 · dodano: 02.03.2009 | Komentarze 0

Dziś było piękne bezchmurne niebo i bardzo chciałam wybrać się na rower, ale po chorobie jeszcze kaszlę jak gruźlik i trzeba było zaniechać.
Za to wybrałam się do Zoo.
Zaraz przy wejściu zobaczyłam przeuroczego zwierzaka prowadzonego na smyczy.

spacer z tygrysem © meliza

Jako że jestem wielbicielką kotków-kotek to młody kot-nie mylić ze starymi kocurami-to zapragnęłam pogłaskać.
Operacja przystąpienie do głaskania © meliza

Operacja głaskanie wstępne zakończona sukcesem, teraz można brać smycz.
Ogląda się zobaczyć kto go będzie prowadził
Branie smyczy z tygrysem © meliza

Po spacerku nie chce mnie puścić.
Kotku chcesz mnie wziąć na ręce, czy co?
Po spacerku nie chce mnie puścić © meliza

Każdy kotek lubi głaskanie po karku, zwłaszcza pod włos (ostatnio także testowane na pewnym uroczym brunecie, pod włos rzecz jasna)
głaskanie po karku © meliza

Jak się nadstawia-chyba się spodobało i jakie mruczando zapodał
Głaskanie po karku -jak się nadstawia © meliza

To zdjęcie będę kiedyś pokazywać dzieciom z serii "Tak się nie robi",
bo choć uroczy, jednak jest to drapieżnik i ma ostre ząbki.
Hm, czemu nikt inny nie podchodzi pogłaskać ???
Głaskanie tygrysa po grzbiecie © meliza

Wygląda jak ilustracja powiedzonka "Jak pies z kotem",
ale one się tak tylko bawią. Jednak widać zęby i pazury, których nie zawahają się użyć w razie potrzeby.
Zabawa, a wygląda jak ilustracja powiedzonka "Jak pies z kotem" © meliza


Do tego jakby mi było za mało wrażeń, to w ptaszarni w strefie wolnego lotu udało mi się pogłaskać ptaka o nazwie Brodacz, który zawzięcie mnie gryzł w palec dziobem-gryzł to tu lepsze określenie niż dziobał, bo nie dziobał mnie wcale.
Niestety temperatura (jakieś +30'C) i poziom wilgotności w tym pomieszczeniu nie pozwoliły na wykonanie zdjęcia-obiektyw i wizjer momentalnie zaparowały, będzie trzeba spróbować z aparatem wodoodpornym następnym razem.
Po odłożeniu sprzętu udała się jeszcze jedna niespodzianka-wilga sfrunęła, siadła mi na ręce (na rękawicy) i siedziała mi tak z 5 minut, obnosiłam ją wokół na trasie zwiedzania (niestety także brak fotki-syndrom braku 3ciej ręki się ujawnił i brak aparatu wodoodpornego-na to można poradzić, jak tylko wybrany sprzęcik pojawi się na rynku, na poprzednią dolegliwość nie potrafię)

Bardzo ciekawy i udany dzień. Pogoda także dopisała.

Wniosek: Skoro nie zostałam zjedzona czy nawet ugryziona przez tygrysa, to cała reszta też się uda, bo czemu nie? Wkrótce dużo zmian, miały być zupełnie inne, ale życie jak to życie-koryguje wszelkie plany pod siebie, nie pytając przy tym zainteresowanej, czyli mnie o zdanie. Ale i tak robię nowe plany. Też tak macie?





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!