Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Djablica z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 19652.82 kilometrów w tym 2349.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Djablica.bikestats.pl
  • DST 36.02km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 22.05km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Takie sobie podglądy na szybko

Środa, 9 lipca 2008 · dodano: 10.07.2008 | Komentarze 7

Takie sobie podglądy na szybko

Zaczeło się ładnym słonkiem, podejrzliwie kusząco, choć pare razy wcześniej lało i publiczność została wypłoszona z brzegów jezior, więc co strachliwsze osobniki się pojawiły

czapla siwa, czy raczej czaplin siwy

i trafiony, zjedzony

i kołowanie było

prostowanie skrzydełek

i jeszcze troszkę


ale nie tylko czapla sobie pojadła, oto świeża dostawa z mięsnego mknie pocztą lotniczą

i jeszcze jeden sobie pojadł, dziś niskie ciśnienie to dzień karmienia, ryby jakieś ospałe-bon appetit!

jakas nawałnica przeszła bokiem ale potem chmurę pociągnęło po czym nad Wisłą się zatrzymało, odbiło i nawrotka
i oto jak miło się zrobiło:

I się zmokło, jak usłyszałam: w domu było siedzieć!




  • DST 48.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:33
  • VAVG 18.82km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kwa kwa i pstryk pstryk

Wtorek, 8 lipca 2008 · dodano: 09.07.2008 | Komentarze 2

Kwa kwa i pstryk pstryk

Od jeziora do jeziora z nastawieniem na jeden cel

nie było trudno znaleźć, od razu się pojawiła, jak modelka na podeście

Lustereczko, lustereczko kto najpiękniejszy na świecie?

kto dziobek najfajniejszy ma

jak nie ja?

na dodatek u nas to rodzinne

czyż nie jestem słodka?

i gęsiego umiemy

a czy gęsi potrafią być aż tak urocze

nikt tak zgrabnie nie pływa

i jeszcze zgrabniej nie macha nózkami

suniemy po tafli jak w balecie

i jesteśmy najśliczniejsze na świecie

ale już toalety wieczornej nadchodzi czas,
więc od jutra podziwiajce nas ;p




  • DST 30.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 21.69km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zawracanie Wisły kijem ale z lenistwa bez kija

Niedziela, 6 lipca 2008 · dodano: 08.07.2008 | Komentarze 1

Zawracanie Wisły kijem ale z lenistwa bez kija

Tak sobie na chwilę do piekarni na jagodziankę gdzie się okazało, że dziś nie upiekli jagodzianek :-(

Więc nad rzekę się pokręcić, a całkiem przypadkowo trafiło się nad Jezioro Łacha, ale ludzi było, jak jakiś spęd...

Były też miejsca bardziej zarośnięte i tam ukryte w zaroślach, czekały na inny dzień tygodnia, dziś się chowając, do zrobienia w planach...

potem nad inne jeziorko, gdzie już żadnych tłumów nie było, ale za to rodzinka

żeby nie było, że zaniedbuję kaczki to jest:
lecę sobie lecę

a potem do domciu zahaczjąc o dobre lody truskawkowe z automatu, mniam mniam
:-) są powody do mruczenia :-)




  • DST 1.00km
  • Teren 0.50km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Inna wycieczka

Sobota, 5 lipca 2008 · dodano: 08.07.2008 | Komentarze 3

Inna wycieczka

Parę pozerów zaliczyć na szybko.

Pliszka na słupie

Pogoda niby ładna ale coś się na niebie pojawiło, nadciągnęło znieniacka

Pojawił się i taki cudak, kto wie co to za jeden?

nieco bardziej z profilu

ale kolega się pojawił, więc nie był sam

i zaczęly się ploteczki

wcale cicho nie było.
Śpiewam sobie, śpiewam

i jeszcze głośniej

a potem zaczęło lać...więc przerwa obiadowa ;p






  • DST 80.18km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:09
  • VAVG 19.32km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Generalnie nie wiem po co...

Środa, 2 lipca 2008 · dodano: 03.07.2008 | Komentarze 8

Generalnie nie wiem po co...

Dziś był jakiś taki dzień że i głowa bolała nie wiem po co,
cały dzień ktoś coś chciał nie wiem po co,
o tydzień mi sie wolne opóźniło nie wiem po co,
jakaś śpiąca byłam, ogólnie było jakoś tak nijako,
gdyby nie pewien brunet z którym cały dzień mi się tak dobrze rozmawiało,
dziekuję serdecznie za to.

Najpierw na jeziorka odwiedzić łabędziki, fotki potem,
ale moją uwagę zwrócił osobnik szalejący w wodzie nie wiem po co:

zagłębił się tam cały, nie wiem po co

...bo wyleciał stamtąd bez żadnej zdobyczy:

no i po co to było?

Tak sobie potem pojechałam po sałatę do Otwocka nie wiem po co,
potem chciałam popatrzeć na Moczo nie wiem po co,
ale jakos tak za bankomatem skręciłam nie w tę drogę i jakoś tak mi się pojechało na Celestynów nie wiem po co, po skręcie na Pogorzel Warszawską droga się zrobiła super, prawie nikogo, lasek i równiutka nawierzchnia, milutko się jechało, była Dąbrówka, ładne słonko świeciło, a mnie dalej głowa bolała, więc jechałam dalej, no i był znów las, dobra droga i Stara Wieś, gdzie skręciłam na Celestynów, bo droga ładniejsza mi się wydawała niż ta druga na coś innego, tylko nie zapamiętałam co, bo po co?
Celestynów ładny, objechałam do końca miasteczka z obu dróg, z jednej aż do końca asfaltu i do szlaku niebieskiego, z drugiej były koszarowce, koszary i teren wojskowy, za końcem terenu wojskowego zawróciłam, bo mi się przypomniało, że nie mam lampy, jakbym chciała wracać po zmierzchu,
ale się udało przed.
W pewnym miejscu w Celestynowie poczułam się jak w Kołobrzegu, ciąg sklepików, knajpek i nawet sklep wędkarski, tylko smażalni ryb brakowało...w innym miejscu ładne domki z dużymi ogrodami,
wracało sie równie milutko, mało aut, prosta droga,
pod górke mijanie grupki ciągnącej leniwie i narzekającej że pod górę,
a z górki 36,01 bo mała była. ;p
W moim ulubionym sklepie spożywczym w Dąbrówce postój na tymbarka,
grupka mnie prześcignęła, ale dogoniłam zaraz za zakrętem, skręcali w las, niby zakaz wstępu jest, więc ja dalej prostą szosą, potem przed Otwockiem trochę szosa pofalowana. Mijało mnie paru kolarzy w kolorowych ubrankach w obie strony, ale szybciej jechali na swoich cieniutkich kółeczkach, mi moje 21-30 w porywach wystarczało, był wmordewindzik, ale nic drastycznego. Dziękuję za katering owadowy, całkowicie zbyteczny, nie byłam głodna.

Bardzo udana wycieczka, ból głowy zelżał, trzeba to bedzie jeszcze kiedyś powtórzyć i pojechać dalej... i wyjechać wcześniej... i wrócić później.




  • DST 16.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:47
  • VAVG 20.43km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niemonotematycznie dziś, żeby nie było, są inne ptaki

Czwartek, 19 czerwca 2008 · dodano: 20.06.2008 | Komentarze 7

Niemonotematycznie dziś, żeby nie było, są inne ptaki

To samo jeziorko, inne przystojniaki, pierwsze zdjęcie dla Marii,
uroczy owadzik:

Można tu czasami poczuć się jak nad morzem, nad głową krąży mewa:

...ale nad morzem jest więcej mew. Pojawiła się jeszcze jedna:

Nie mogło oczywiście zabraknąć przystojniaków:

Są też drapieżniki ;p Lot kołowy nad ofiarą:

I lot pikowy na ofiarę:

Hm, znów prawie jak nad morzem:

...no może niekoniecznie jak nad morzem.
Obiekt duży się pojawił znienacka, kto wie, jaki to ptak?

Observations to be continued...




  • DST 15.60km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:48
  • VAVG 19.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polowanko na przystojniaki

Środa, 18 czerwca 2008 · dodano: 20.06.2008 | Komentarze 1

Polowanko na przystojniaki

Oczywiście takie z aparatem, a oto obiekt nr 1, ciekawie łypiący oczkiem:

Odkrycie kolejnego jeziorka, wjazd z Batorego, a które okazało sie 3ma jeziorkami, ale chaszcze, żadnych plaż, więc nikogo, tylko jakiś wędkarz. A oto jeziorko:

No dobra, zrobię juz te kaczki, bo ciągle przed obiektywem przepływają, niech mają:

No i oczywiście rodzinka wypłyneła się przywitać, czyż nie są urocze?

A teraz finał:
Same przystojniaki:

w tle pobrzmiewa Jezioro Łabędzie...;p




  • DST 23.05km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 21.28km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łabędziki malutkie odwiedzić

Wtorek, 17 czerwca 2008 · dodano: 17.06.2008 | Komentarze 7

Łabędziki malutkie odwiedzić

Do Otwocka i przez las do jeziorka Torfowego pokarmić kaczki chlebkiem i potestować nowy obiektyw, tele L 70-200 IS Canon. Stabilizacja działa miodzio.
Kaczek cały multum, jakieś wycieczki dowożone bryczkami co chwilę się przewijały, jakiś koszmar. Kaczki nic sobie nie robiły i podpływały za co były karmione chlebkiem przez wycieczkowiczów.
a tu nagle niespodzianka, zwabione gwarem na pomoście wypływając z zarośli pojawiły się:

Nic sobie nie robiąc podpłyneły bliżej, uwielbiam ten ich szyk rodzinny, ciekawe czy to mama z przodu czy tata:

Uwaga wszystkich oczywiście skupiła sie na młodych łabędzikach:

Nic się nie bojąc podpłyneły prosto do pomostu gdzie dostały mnóstwo chlebka i wyżarły jeszcze na dodatek ten, którego już nie zdołały zjeść kaczki bojące się podpłynąć tuż pod pomost, gdzie na chlebie żerowały duże ryby. Jeden z rodziców syczał na wycieczkowiczów, ale chleb który rzucali skrzętnie wyjadał.
Maluchy nic się nie bojąc wysuwały się przed rodzica i pływały tuż przy pomoście, zwłaszcza jeden był odważny:

Uwielbiam takie maluszki, aż by się chciało pogłaskać ten mięciutki puszek, czyż nie jest uroczy:

ale trzeba uważać na dziób rodzica.

Tylko raz udało mi sie pogłaskać łabędzia w Gdyni jak siedziałam sama na plaży bo nieco wiało i było pochmurno, ale ciepło było i był jeszcze maj, więc przed sezonem, przyszedł do mnie i zaczął jakby nic wcinać kanapkę z pasztetem, którą trzymałam w ręce i się dał pogłaskać, wrażenie: strasznie twarda szyja, totalnie oswojony, nic się nie bał, to ja sie bałam, jak mi popatrzył w oczy z góry, jak stanął na moim kocu przede mną.
Obiektyw przetestowany, sprzęt zostaje, wrażenia na plus.

Pozdrowionka dla wszystkich wielbicieli łabędzi.





  • DST 36.26km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 18.13km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Od akwenu do akwenu

Niedziela, 15 czerwca 2008 · dodano: 16.06.2008 | Komentarze 2

Od akwenu do akwenu

Drogami, lasami gdzie mnie Szary zburował za lecenie w terenie, a to wina mojej towarzyszki, która zawzięcie leciała mi przed kierownicą narzucając takie tempo:

W końcu przedzierając się przez piachy dotarliśmy nad Moczydło, w Karczewie jakiś festyn-urodziny miasta, wszyscy na festynie, bo nie było na plaży nikogo, więc nad Jeziórko, gdzie panoszyła się taka oto dama:

Cicho, kameralnie, żabki kumkały, jakby były same, ale na hałdzie obok jeziorka znalazł się amarator na nie, niestety bardzo płochliwy, więc zdjęcie wyszło poruszone:

Powrót na hamburgera, gdzie okazało się że jego cena wzrosła o 20% od poprzedniej wizyty w środę, no szok.
Następnie do Otwocka Wielkiego zobaczyć pałac-tu drogi tak spokojne, prawie zerowy ruch i nad jeziorko Rokola, które się okazało prześlicznym spokojnym i rozległym akwenem,

na dodatek wzbogaconym pałacem w niesamowicie dobrym stanie, niestety był już nieczynny dla zwiedzających, a odbywała się tam własnie jakaś impreza, możliwe, że wesele, kolejne boćki uwiły sobie gniazdo na wieżyczce pałacu, jak tylko przyjdzie nowy obiektyw tele L do Canona, będą zdjęcia tych boćków.
Naprzeciwko pałacu po drugiej stronie jeziora znajdował się prześliczny domeczek, wygląda na zamieszkały, bardzo fajną ktoś ma miejscówkę:

poniżej domku na jeziorku zacumowane były łódki przy niewielkim pomoście, wystarczyło tylko zejść, jak się na ochotę popływać:

Pałac jest otoczony pięknym zadrzewionym ogrodem ze ścieżkami, altanką oraz latarniami przy ścieżkach, muszę tu przyjechać jesienią, jak zapalą sie latarnie, lub jeszcze wcześniej, jak liście przybiorą jesienne odcienie.
Ogród pałacowy za to otoczony jest niewielką fosą porośniętą w wielu miejscach rzęsą wodną tworzącą zielone płachty na wodzie:

Za pałacem niespodzianka-działająca fontanna z delfinkami, bardzo urocza:

Na koniec jeszcze rzut oka na jezioro:

Powrót po rowery-do parku i na dziedziniec pałacu nie można wjeżdzać na rowerach niestety.
Dojazd do tablicy oznaczającej kolejną miejscowość "Wygoda" i nawrotka do domu.
Niedzielny seans filmowy to "21" o grupie studentów MIT grających systemem w kasynach Las Vegas, milutki filmik, a wieczorem na TVN 2 odcinki z końcówki 2giego sezonu "Sex and the City" :-)
I tak dobiegł końca drugi weekend miesiąca.




  • DST 43.10km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 16.47km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chrzanienie się z chrzanem

Sobota, 14 czerwca 2008 · dodano: 15.06.2008 | Komentarze 5

Chrzanienie się z chrzanem

Nad Wisłę w poszukiwaniu chrzanu, bo ponoć rośnie w terenach przywodnych na łąkach, więc się z Szarym i saperką wybraliśmy poszukać i nakopać.

Nie bardzo wierzyłam że się uda coś znaleźć, zwłaszcza że miałam mgliste pojęcie jak chrzan wygląda, ale widziałam u siebie w ogródku kiedyś, więc po znalezieniu łąki udałam się na poszukiwania i znalazłam, poznałam po liściach:

i rozpoczęło sie kopanie, niestety saperka stara i myślałam, że się złamie, było kombinowania z tym kopaniem, ale udało się wykopać i ujrzeć korzeń:

Wracając do domciu drogami ciągnącymi się przez pola i nowopowstające dzielnice z domkami juz po drugiej stronie trasy znaleźliśmy naprawdę dorodny okaz, ale to tak głupio kopać wśród domów i przy drodze

Potem powłóczenie się po paru dzielnicach i innych okolicach, objechanie paru znajomych kątów,
a wieczorkiem filmik "Zodiak", nawet całkiem intrygujący.
Jutro w planach zwiedzanie akwenów wodnych, może nawet i jaki pałac się trafi, więc życzę i sobie i wszystkim duuuuużo słoneczka!