Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Djablica z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 19652.82 kilometrów w tym 2349.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Djablica.bikestats.pl

Holandia: Kinderdijk, miasteczko 17 wiatraków czyli wieje jak w Kinderdijk

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · dodano: 20.04.2010 | Komentarze 0

Trasa: Delft-Rotterdam-Kinderdijk-Kortland-dom.

Pogoda standard: ostre słońce + dziś niestety ostry wiatr. W okularach słonecznych cały dzień.
W Kinderdijk, które jest niewielką osadą, jest gdzieś z 16-17 wiatraków jeden przy drugim-będą foty. Ścieżka rowerowa jest poprowadzona blisko wiatraków, na grobli obok, więc zawsze się trafi na wmordewind w którąś stronę. Tu jest niżej niż główna droga, tzw depresja, grunt poniżej poziomu morza oraz poziom wody jest niżej niż poziom wody w kanale żeglugowym, więc nie ma powiewów bocznych.

W jedną stronę total wmordewind, wyciskający łzy z oczu i spowalniający do 12,5km/h, cofający, do tego podmuchy boczne, takie przyginające do asfaltu, bo jechało się nad kanałem żeglugowym, prawie przewracające rower. Na jednym mostku chciało mnie zwiać w pewnym momencie, ciekawe uczucie, taki nagły chybot roweru.
Powrót co prawda z wiatrem, ale dodatkowo z tym przeszkadzającym bocznym znad kanału żeglugowego.

Kiedyś słyszałam powiedzenie "wieje jak w kieleckiem", ale po tym co było tutaj, to zacznę mówić: "wieje jak w Kinderdijk", przecież zbudowano tu te 17 wiatraków + z jakieś 10 innych w okolicy nie bez powodu. Płaska równina, prawie brak drzew, dlatego też było baaardzo "przewiewnie".

Wiatraki tu nie służą do mielenia mąki (no może 1 z tych wszystkich tutaj-był nawet innego koloru), ale do zasilania pomp odpompowujących wodę z depresji, bo by inaczej Holendrów zalało.

Strasznie męcząca wycieczka, ale widok tylu wiatraków w 1nym miejscu oraz mnóstwa par gęsi gęgaw z malutkimi gąskami to zrekompensował.

Też będą foty potem, bo teraz to idę spać.

Ludzie w Holandii: przemili i pomocni, pozytywnie nastawieni. Położyłam na chwilę rower koło ścieżki rowerowej żeby schować okulary słoneczne do plecaka, zaraz ktoś podleciał, czy wszystko ok, bo rower leży-rower bez nóżki tu to wehikuł niekompletny. Na straganach sami pytają skąd się jest i dają mapę okolicy, cobym się nie zgubiła, polecają co zwiedzić. Uśmiechnięci i wyluzowani, konkretni. Uwielbiają koty. Powiedziałam w jednym sklepie, że lubię koty, zaraz sprzedawcy powyciągali swoje iphony i zaczęli mi pokazywać foty swoich kotów, klienci w tym sklepie to samo. Pewna pani miała fotę swojego kota w portfelu.
W informacji turystycznej uśmiechnięci i pomocni.
Holendrzy nie dziwią się jak we Francji, jak pytam o drogę, że chcę jechać rowerem gdzieś ileś km, to dla nich normalne. Francuzi mówią: och mon dieu, to przecież aż 7 km, holendrzy mówią: prosto, w prawo i potem w lewo.

Scieżka rowerowa w Kinderdijk © Djablica

Wiatraki w dużej ilości, widok z drogi głównej © Djablica

Ławeczka w Kinderdijk © Djablica

Dzikie gęsi z malutkimi gąskami © Djablica

Wiatrak Kortlandse Molen w Kortland © Djablica

Ławeczka pod koniec trasy wiatrakowej, straszny wiatr © Djablica

Trasa z mostkiem w stronę wiatraków, wraca się pod wiatr © Djablica


Kategoria Holandia



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!