Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Djablica z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 19652.82 kilometrów w tym 2349.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Djablica.bikestats.pl
  • DST 0.10km
  • Teren 0.10km
  • Temperatura 19.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Druskienniki -Park Wodny - szybka nierowerowa wycieczka na Litwę

Niedziela, 30 marca 2008 · dodano: 04.04.2008 | Komentarze 6

Druskienniki -Park Wodny - szybka nierowerowa wycieczka na Litwę

Bermudai-czarna dziura the best opis poniżej
Po śniadaniu wyjazd na wodne szaleństwa, już z zewnątrz ciekawie się zapowiadało:

Widok na basen duży, skałki, palmy-tak Wiro, palmy!!!, rewelacja:

Powyżej jackuzi, ale takie mega i było ich kilka, ale cieplutka woda-mmmm

rwąca rzeka-pływanie na dmuchanych kołach, ale ja najbardziej lubie pływać tu pod prąd:

Oczywiście nie tak fajna ta rzeka jak ta super rwąca w Sopocie, ale na raz mogła być.
Mój rekord przebywania w Parku Wodnym w Sopocie: 7,5 godziny ;p
Oprócz wodospadzików i wodospadów i tunelu z prądem był także zbiornik, w którym pływała ogromna boja przyczepiona do dna grubym sznurem. Wywoływała ona ogromne fale, na których miło było się unosić.

Na samym końcu pływania w basenie poszłam na bicze wodne, oł, ale zakwasy po tym miałam, hehe, siniaki już wylazły, ale to przejdzie a wspomnienia pozostaną.
Zjeżdżalnie za to były niezapomnane, że ja to przeżyłam...
ale dawno się tak nie wyszalałam.
Jeszcze czuję jak mnie nogi bolą przez to latanie po pięciu piętrach, żeby zjeżdżać z różnych zjeżdżalni. A biegało się bardzo szybko, żeby nie tracić czasu-raz nawet nie wyrobiłam na zakręcie i wylądowałam na moim dmuchanym kole-zero strat w uzębieniu:-) Moją ulubioną zjeżdżalnią z typu extreme była "Bermudai", gdzie bardzo szybko przejeżdżało się przez czarny, bardzo długi i kręty tunel, w którym były umieszczone różnokolorowe światełka, a w tle grała charakterystyczna muzyka. Miejscami, gdzie nie było świateł, jechało się w absolutnych ciemnościach i rzucało w rozmaitych kierunkach-bolały mnie do niedawna po tych szaleństwach wszystkie mięśnie, nawet przegubów rąk od trzymania się dmuchanego koła, na którym się w części zjeżdżalni zjeżdżało, w tym w Bermudai. Nie wiem ile razy nią zjechałam, nigdy dosyć...Natomiast najbardziej extremalną zjeżdżalnią była oczywiście "Adrenalinas"-masakra, więcej tam nie idę (nie ma się z czego śmiać, trzeba samemu się przejechać).
Miło też wspominam zjeżdżalnię łagodniejszą, typ adventurous, niby nie była taka ostra jak te extreme, ale na niej się jeździło na dmuchanych ósemkach, które mi konsekwentnie za każdym razem obracało do tyłu, tak, że nie wiedziałam i nie widziałam gdzie jadę, taka niby cicha woda.
Ratownicy(na każdym piętrze byli inni), znali nas na pamięć i się uśmiechali, jak się znowu przybiegało do tej samej zjeżdżalni.
Brakowało mi jedynie tam basenu olimpijskiego, bo popływać paroma stylami lubię, a w basenie dużym, który aż tak duży nie był zawsze trafiałam na jakaś wysepkę płynąc na plecach lub na miejsce do wylegiwania się.
Nie napiszę nic o saunach, jacuzzi, czy też o wodnym barze, w którym podawali do wody drinki, ani o części dziecięcej, ponieważ mnie tam nie było :P ...po prostu nie mogłam się oderwać od zjeżdżalni ;p
Następnie było zwiedzanie Litwy-piękne jeziora i nie mniej malownicze wioski.
Bardzo udany wyjazd, a po powrocie zaraz na rower poszłam, ale dalsze opisy rowerowania już będę robić w kwietniu.
Też jeszcze tam wrócę-Bermudai-do zobaczenia!!!


Kategoria Litwa



Komentarze
Djablica | 00:34 sobota, 5 kwietnia 2008 | linkuj Kokosy też mogę przynieść ;p
może jeszcze ananasy? Kiwi? Mango?
Czy się przyjmie? Nie zaplatnujem-nie zobaczym;p
Djablica
| 00:18 sobota, 5 kwietnia 2008 | linkuj Wow, mogę się wtedy zapowiedzieć pod palmę? Mogę przynieść banany ;-)
Też bym przyjeżdżała, ciekawe po jakim czasie by mi sie Bermudai znudził?
Djablica | 00:02 sobota, 5 kwietnia 2008 | linkuj Zapomniałam dodać o pogodzie, 2 dni w Wilnie-1szy ze śniegiem, ale zaraz przed południem wyszło słoneczko i się cieplej zrobiło, choć potem spochmurniało, a na popołunie pokropiło,
wieczór był zdecydowanie cieplejszy niż poranek, a nocą wracałam juz bez kurtki-tak sie cieło zrobiło, drugi dzień - rano pochmurno, ale potem takie śliczne słoneczko wyszło. Na fotkach z Druskiennik widać piękne słoneczko-cały dzień bezchmurne niebo, +15, wysoka widoczność, naprawdę piękny dzień. Kolejne tez takie, załamanie pogody przyszło chyba dopiero w czwartek. Prima Aprilis był słoneczny.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!