Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Djablica z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 19652.82 kilometrów w tym 2349.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Djablica.bikestats.pl
  • DST 149.98km
  • Teren 100.00km
  • Czas 08:01
  • VAVG 18.71km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kto rano wstaje ten dostaje...

Niedziela, 18 maja 2008 · dodano: 19.05.2008 | Komentarze 9

Kto rano wstaje ten dostaje... wschód słońca gratis.

Jakoś tak się zbudziłam wyspana jak jeszcze nieco ciemno było...dziwne.

jakoś przed 4 rano sobie słońce się panoszy:

...by noc z kretesem przepłoszyć:

Na rower w celu pokręcenia się po okolicy, a właściwie pojechania na Łysą Górę, cicho, nikogo w zasięgu wzroku...pełna rewelacja.
Jakoś dojechałam do lasu i ścieżkami zaczęłam się kręcić, gdzieniegdzie widziałam nawet strzałki z maratonu, pewnie krążyłam tak długo, przemierzając te ścieżki, że niektóre kto wie moze i 3 razy zjechałam, ale to tak miło się zgubić w pachnącym lesie. Przystanek na śniadanko. Pogoda się skrzaczyła, jakieś takie ponuractwo wpełzło na niebo, ktoś mnie zaczął obserwować:

Krążenie i krążenie po lesie, w sumie muszę kiedyś nabyć ten kompas, ale jakos nigdy nie jestem koło odpowiedniego sklepu w odpowiednich godzinach=godzinach jego otwarcia.
Mój licznik rowerowy wydał cichy dźwięk-to znak że 100km się zrobiło, trochę popatrzyłam na mech na drzewach i już wiedziałam gdzie jechać, dotarłam do wyjazdu z lasu i do domciu na jedzonko, bo już kanapki się skończyły i herbatka w termosie też.
Mam już co prawda bidon, ale jeszcze muszę sobie załatwić mocowanie do niego-oczywiście znów nie byłam koło odpowiedniego sklepu w odp godzinach, cóż, wymaga to nieco większej synchronizacji, może kiedyś...jeszcze do piekarni Wawer po chlebek.
W domu sfotografowanie konwalii do wczorajszego wpisu i wypad na zakupy do Reala-już nieco innym pojazdem. Powrót już w ulewie-do tej chwili jeszcze pada.
Wieczorkiem przeuroczy wyciskacz łez- filmik "P.S. I love you" - super regeneracja.

A czemu akurat taki dystans?
Dzień wcześniej Wiro mi opowiadał o dłuższych trasach i powiedział, że powyżej 150 km moga boleć pewne litery, więc już wszystko jasne, prawda? ;p




  • DST 83.24km
  • Czas 04:32
  • VAVG 18.36km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Konwalijki nowalijki

Sobota, 17 maja 2008 · dodano: 19.05.2008 | Komentarze 0

Konwalijki nowalijki
Miało być z Zierasem nad jeziorka w Zalesiu Górnym, ale sie nie udało.

Na Ursynów do Zierasa, gdzie po zjedzeniu spaghetti-super wyrób jego mamy-już mieliśmy wychodzić gdy w drzwiach się natknęliśmy na wizytację typu "niezapowiedziana wizyta rodzinki-cieszysz się, prawda?"
No i trzeba było zostawić kolegę z wujkami, ciociami i babcią i sobie gdzieś pojechać. W ramach zadośćuczynienia za niedogodności dostałam przeprosinowe konwalijki:

Ponieważ jakoś się tak niebo chmurzyło czy smużyło i miały być gradobicia, to zdecydowałam się na powrót do domu, po drodze zahaczając o bazarek w Falenicy i nabywając doniczkę dla mojego kaktuska, biedak już korzenie wystawia przez dno doniczki, trzeba przesadzić, to moja jedyna roślinka w domu ;p
Przeżyła poprzednie lato zostawiona na całe lato bez opieki, rewelacja!
Potem do domciu, bo ciepło i parno było, a konwalijki zaczęły okazywać pierwsze symptomy wyczerpania. ogólnie to ziewanie mnie brało straszne-pewnie zmiany ciśnienia -w kimę szybko jak to nie ja.




  • DST 55.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dead Dog Theory

Niedziela, 4 maja 2008 · dodano: 05.05.2008 | Komentarze 4

Dead Dog Theory

1'C
10=1x10'C
100=1x100=1x(10)2'C
1000000=1x(10)6'C

Ciepły=żywy

Zimny=zmarzł lub zdechło mu się.

Teza:
Dead dogs don't follow, don't run after, don't bite = miodzio dogs?
Dowód?
Sprawdzenie?

Do kolegi do Wawy wymienić płyty, było takie oberwanie chmury, że mnie mega zlało.
U kolegi obejrzeliśmy filmik i się załapałam na spaghetti, mniam, mniam.
Oczywiście w Józefowie było ładnie i słoneczko świeciło jak wyjeżdżałam.
Fajny ten Józefów-jestem zachwycona :-))))))))))

Nie zastanawialiście się czasami czemu w najlepszych knajpach szefami kuchni są faceci?




  • DST 32.99km
  • Czas 01:40
  • VAVG 19.79km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Deszczyk majowy

Czwartek, 1 maja 2008 · dodano: 01.05.2008 | Komentarze 0

Deszczyk majowy

Zwiedzanie okolicy po drugiej stronie torów,
Falenica, Wawer, Michalin
mnóstwo zieleni, cisza spokój, budynki starszego typu, sklepy grosik i duży grosik, milutko, ciastkarnie, cukiernie, nawet jakis bar z kelnerami się trafił.
W drodze powrotnej zaczęło padać i rozszalało się nieźle, ale to majowy deszczyk, nie ma co się przejmować, ale szybko do domciu przez kałuże małe i duże, oczywiście dotarłam przemoczona, ale jak to kolega mi życzył na urodziny: "Duża rośnij", więc jeśli nie po majowym deszczyku, to po czym?

Pozdrowienia dla wszystkich zmokłych dziś bikerów!




  • DST 20.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 18.46km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

REGENERACJA part2

Niedziela, 27 kwietnia 2008 · dodano: 27.04.2008 | Komentarze 2

REGENERACJA part2

Po lesie i nad Świder, objechałam 2 brzegi uroczymi ścieżkami i znalazłam pustą plażę gdzie łapałam słońce na jednej ze stron rzeczki, chmury nie chciały niestety współpracować, potem powrót i jeszcze jazda po chlebek i na pączki. Rano trzeba wstać i jakoś tak szybko koniec weekendu nastąpił...jutro po pracy znów do komputera, zapuszczę muzzę, bo homeworki czekają.




  • DST 117.50km
  • Teren 25.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 16.79km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

REGENERACJA POIMPREZOWA czyli Seta na kacu

Sobota, 26 kwietnia 2008 · dodano: 26.04.2008 | Komentarze 12

REGENERACJA POIMPREZOWA czyli Seta na kacu
wyszła w sumie dość przypadkowo, bo jakoś wyjątkowo dobrze mi się jechało,
gdzie to ja nie byłam: Wawa Targówek na naleśniki, Saska Kępa na lody w "Akwarium", potem nieco okrężnie do Józefowa, gdzie prawie wpadłam na Wiro wjeżdżając do lasu, mała przejażdżka na Lucyferku, boski rowerek, znaczy diabelski...ze 3 km z Wiro po lesie - wymiana uwag na temat kierowców dziwolągów i ich jeszcze dziwniejszych zachowań i potem zwiedzanie mojego miasta część kolejna, czyli przejazd po lasach i natrafianie na coraz to nowe nazwy ulic, których jeszcze nie znałam, szczególnie zachwycona jestem ulicami Pogodną, Bema i Brzozową, Orla też mi przypadła do gustu-muszę ją zjechać całą jutro.

Korzystając z okazji chciałabym także rzucić klątwę na wszystkich kierowców, którzy mi dziś pylili drogę, zajeżdżali i trąbili oraz jeździli za mną w nieznanych mi zamiarach:
niech wam Viagra stanie kością w gardle!

Wieczorkiem także dane mi było poobserwować polującego nietoperza na skraju lasu; oto najpiękniejsze zdjęcie nietoperza, jakie widziałam:

Jakaś się czuję nadal niewyżyta, tak miło się jeździło wieczorkiem, gwiazdy można było poobserwować, że nie chciałam zsiadać z roweru, pewnie gdyby nie głód, to byłoby więcej km, mogłabym tak dziś się włóczyć do rana.

Chyba jedynie perspektywa mojej ulubionej sałatki na kolację zwyciężyła, zaraz lecę ją robić. Miłego wieczoru!




  • DST 20.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Takie sobie rozważania...Zagłębiłam się w filozofię języka Wittgensteina,
zrobiłam zapiski w myślach, zapiłam winem na imprezce
i

Piątek, 25 kwietnia 2008 · dodano: 26.04.2008 | Komentarze 0

Takie sobie rozważania...Zagłębiłam się w filozofię języka Wittgensteina,
zrobiłam zapiski w myślach, zapiłam winem na imprezce
i nic dziś nie pamiętam i jeszcze ten Headache ;p


Ogólnie to miało być wczoraj tylko po chleb, ale potem zadzw telefon i jeszcze do bankomatu po fundusze na imprezkę i do Carrefour L'Expresse po popitkę, fajnie się jedzie z dociążonym bagażnikiem z 5ma sokami litrowymi i innymi rzeczami, muszę to kiedyś powtórzyć.

Perspektywa imprezki tak mnie uskrzydliła, że nie więłam na przejażdżkę ani telefonu, ani licznika, więc podaję dystans tak na "oko".

O rany, zaraz muszę sobie zarządzić obiadek i jakąś regenerację, może jakieś zakupy, nigdy dość butów no i odtwarzacz CD/MP3/DivX+coś tam co w praktyce nie działa/DVD właśnie po raz kolejny odmówił współpracy, będę wredna i wymienię go na nowszy model. Czemu nie mogę znaleźć stacjonarnych nagrywarek BlueRay?
A czy mi wogóle potrzeba nagrywarki BlueRay?
Bo np ten model mi się podoba:

666
Ok., muszę spadać, czas na obiadek regeneracyjny,
dziś zarządzam Paluszki rybne, mniam mniam...nigdy dosyć.




  • DST 42.66km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:33
  • VAVG 16.73km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Regeneracja" po zawziętym nadrabianiu homeworków po kursie komp po pracy przy muzzie (dzięki Dj Goro), czyli wszystko to co po 21szej, ale

Czwartek, 24 kwietnia 2008 · dodano: 25.04.2008 | Komentarze 0

"Regeneracja" po zawziętym nadrabianiu homeworków po kursie komp po pracy przy muzzie (dzięki Dj Goro), czyli wszystko to co po 21szej, ale jeszcze się nie zrelaksowałam wystarczająco, więc to be continued.
Trochę się nie jeździło-lack of time error
Po pracy szybki przelot po sklepach i Polną w teren, w odwiedziny do Lucyferka, przejazd z Wiro przy rzece w poszukiwaniu plaż, a po przekroczeniu głównej w głąb lądu i zwiedzanie dzielnic Radość, Wawer, Miedzeszyn, Falenica-poznanie nowych tras terenowych oraz wielu uroczych ulic z prześlicznymi domami-jeszcze tam wrócę ;p I'll be back to the forest. Wybór dróg w terenie gdzie tylko było to możliwe.

Powietrze pachnie wiosną, trawa się zieleni, pogoda była piękna-ciepło, niebo bezchmurne, pierwszy raz przejazd rowerciem w krótkim rękawku tej wiosny.
Ulice m.in Przewodowa, Majerankowa, Zasadowa 3D, Panny Wodnej, Garncarska, Popradzka, Małowiejska, Tawułkowa, jakieś ruiny fabryk przy lesie.




  • DST 8.04km
  • Czas 00:25
  • VAVG 19.30km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po chlebek

Poniedziałek, 14 kwietnia 2008 · dodano: 15.04.2008 | Komentarze 14

Po chlebek
Szybki wypad po chleb po pracy, po 21szej było, zaraz potem powrót i do homeworków nos wściubić a na muzzę uszy nastawić.
I tak mnie ta polityka zmuliła i nie dokończyłam-chyba pobiję rekord marudzenia przy pojedynczym homeworku;p, jutro się biorę za ostatnią prackę, ma mieć te 7,5 str conajmniej, więc trzeba wodze fantazji popuścić i conieco wymodzić ;p

Jeszcze mi dołożyli kursik komputerowy do mych zwyczajowych zajęć i nie dość że daleko, to teraz codziennie będę kończyć o 19.30 tam, co mi daje nadzieję na dotarcie do chawiry na 21, więc zostaje tylko NR.
Jutro się na chwilkę już umówiłam wieczorem z pewnym Dj'em, więc dużo homeworka to raczej nie powstanie...a co się będę przejmować, pomyślę o tym jutro.




  • DST 29.23km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 19.71km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mein erst Mazovia MTB Marathon

Niedziela, 13 kwietnia 2008 · dodano: 14.04.2008 | Komentarze 2

Mein erst Mazovia MTB Marathon

Baby maraton lokalnie, czyli luzik, bo Otwock to rzut kamieniem, traska=dużo piachu i trochę mniej błotka, ale też piękny, słoneczny i ciepły dzień (moje letnie rowerowe rękawiczki dziś zaczęły sezon), choć pod koniec delikatniutko pokropiło-ciekawy dźwięk-takie stukanie z szuraniem po kasku, powrotnie do Józefowa jakiś wmordewind prawie cofający mnie, i za co, przecież jechałam się ukulturalniać ;p.
W zasadzie było jak zwykle w trasie-pojeździłam, ale zwykle na trasie nie ma tylu zagubionych bidonów, tylu bikerów na poboczach z kontuzjami, lub w trakcie wymiany dętki się nie mija, nie każą przyczepiać numeru startowego na rower oraz ubierać kasku i potem jeść i pić nie dają;p Pyszne ciasto z nadzieniem truskawkowym za linią mety :-)

Poranne obfocenie przed startem, pomachanie Dj Wiro w 1szym sektorze,tu fotka bikerów z pierwszego sektora, w tym 1 biker w "złym stanie technicznym":

i jazda, poszli, a ile kurzu wzniecili:


Jest wynik: jestem 11-ta. Potem musiałam sie szybko zmywać na część kulturalną mojego dnia, czyli spektakl muzyczny "Upiór w Operze" w teatrze Roma.

Szybko wpadłam do domciu i zrzuciłam jeden strój, by go zastąpić bardziej wyjściowym do teatru.

Generalnie fajna zabawa, może kiedyś jeszcze się tak pobawię, jak nie będę miała w planach części kulturalnej, bo wtedy luzik, a nie sztywne trzymanie się planu. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy dotarli do mety i kondolencje dla tych, którym się nie udało, bo wiem, że trochę takich osób było.

Fotken może jeszcze potem, jak znajdę czas, żeby je zrzucić.
Udany weekend, rewelacyjne, emocjonujące przedstawienie-jestem zachwycona (popłoch środka przodu widowni podczas spadania żyrandola na scenę i pierwsze rzędy środka widowni-bezcenne), szybko minął, znów nic nie zrobiłam w temacie homeworki, a jeszcze 2 zostały.
No i zobaczenie jak wygląda maraton rowerowy, nowe ciekawe doświadczenie,
dotychczas znane mi tylko z opowieści Dj Wiro i opisów w internecie.
Nie ma to jak doświadczenie własne.